To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
X-Men RPG
Forumowa gra RPG oparta o uniwersum Marvela.

Stany Zjednoczone - Opuszczona farma Ivana

Mistrz Gry - Śro 14 Wrz, 2022 22:48
Temat postu: Opuszczona farma Ivana
Wylądowali w szczerym polu, a w zasięgu wzroku. gdy Marlene wysiadała nie widać było praktycznie nic poza zbożem i majaczącym w oddali lasem. Już miała pytać. gdzie ten cały niby magazyn, ale wtedy właśnie zeszła z trapu i odwróciła się w kierunku włazu, by obsobaczyć pilota i zobaczyła "to".

Kilkanaście samochodów, 3 z nich leżące na dachu i spalone. Około 30 osób, z czego część zajmowała się ewidentnie rannymi. Trzy osoby wyciągały za ubrania dwójkę rannych lub martwych z czegoś, co było chyba wejściem do piwnicy pod dość dużą stodołą. Chwilę później do Marlene podbiegł mężczyzna w stroju bojowym - czarna kamizelka kuloodporna, bojówki, wojskowy hełm.

- Pani Marlene Adkins? - Mimo, że było to ewidentnie pytanie, żołnierz nie zająknął się nawet na sekundę i kontynuował - Pani Adkins, poinformowano mnie, gdy tylko przekazałem informacje o problemach z wejściem do piwnicy, że zostanie pani przysłana tutaj i że jest pani ekspertem od technologii bojowych. Nie będę ukrywał, spodziewałem się kogoś innego, a liczyłem na osobistą obecność Iron Mana. W końcu Vanko i Stark mają wspólną przeszłość. Zapewniono mnie jednak, że poradzi sobie pani znakomicie. Muszę panią jednak ostrzec. Mamy czterech zabitych od min znajdujących się na drodze dojazdowej oraz już pięciu zabitych przez pułapki, które pozostawił po sobie. A nie zeszliśmy jeszcze nawet po schodach.

Okolica była dość typowa dla obszarów wiejskich. Spory obszar otoczony drewnianym płotem, prawie na środku ogrodzonej działki stała wspomniana stodoła. Drewniany budynek z wielkimi, otwartymi drzwiami. W środku wyglądał na pusty, poza wrakiem traktora z lat 60-tych ubiegłego wieku i niewielkim stogiem siana. Za to na wschodniej ścianie stodoły znajdowało się coś na kształt betonowej podmurówki z leżącymi poziomo drzwiami, w tej chwili już otwartymi i schodami prowadzącymi w głąb czegoś, co najprawdopodobniej stanowiło piwnicę stodoły. Marlene nigdy nie słyszała, by pod stodołami budowano piwnice, ale... w końcu Vanko był wariatem. Jedynym prawdziwym dziwactwem był fakt, że na takich farmach poza stodołą znajdował się zazwyczaj budynek mieszkalny, którego tu ewidentnie brakowało.

Marlene Adkins - Czw 29 Wrz, 2022 23:35

// z tematu Biuro



- Wariaci - westchnęła obracając się dookoła lustrując teren. To wszystko wyglądało skrajnie dziwacznie ale podobał jej się fakt wyjścia w teren. Pierwszy dzień i od razu jakieś ciekawostki i przygody. Jedno było pewne nie będzie się tu nudziła. Roześmiała się w myśli słysząc słowa żołnierza Spodziewałeś się Iron Mana a masz mnie ooo stary to cię wyrolowali

- No nie jestem Iron Manem ale na mnie się przyjemniej patrzy - puściła żołnierzowi oczko i poszła w stronę szopy.

- Zaprowadź mnie bezpiecznie tam gdzie możesz a potem sobie poradzę. Jestem specjalistką od technologii ogólnie - uśmiechnęła się pod nosem. Przez chwilę zaczęła się zastanawiać czy aż takie wrażenie wywarła na J.A.R.V.I.S.ie czy wykorzystał ją jako mięso armatnie bo nie będzie mu żal jak zginie tu jak paru z tych komandosów. Wolała myśleć, że to pierwsze. No o ile komputerowi może być czegoś żal. No ale skoro już potrafi być zabawny to kto wie, kto wie... Przerwała na chwilę swoje rozważania patrząc na swojego kompana.

- Masz jakieś imię? Czy ma cię wołać żołnierzu ? - zaśmiała się - niezłe pobojowisko. Jak już wejdziemy do tej stodoły to mówisz mi gdzie idziemy ale ja idę pierwsza, a ty w żadnym przypadku mnie nie wyprzedzasz, rozumiemy się. Bo jak machaniem kończyn uruchomisz jakąś pułapkę to będzie po tobie, bo cię zamorduje za narażanie mojego życia. Było by szkoda tej ładnej buźki - poklepała go delikatnie po policzku i odwróciła się w stronę zejścia do piwnicy:


- To tam ? Serio ? ...K****a twoja pier****ona mać. No jasne, że to musiała być jeb***na piwnica - wyrzuciła z siebie ekspresyjnie potok przekleństw i spojrzała jeszcze raz na idącego za nią mężczyznę - jak mnie tam zostawisz to ci nogi z dupy po wyrywam - fuknęła po czym zaczęła przyglądać się wnikliwie wejściu. Miała nadzieje, że korytarze będą dalej tak samo szerokie jak wejście. Najlepiej by było jakby to było tylko zejście i duże laboratorium stukniętego świra. Tak to by było najlepsze i tam można by spokojnie pogrzebać i po podziwiać obraz szaleństwa autora, Wzięła dwa głębsze oddechy i jeśli intuicja nie hamowała je w żaden znajomy sposób to zacznie schodzić. Wypatrywała na ścianach podłodze i suficie nierówności i wszystkich sposobów maskowania mechanizmów. Lepiej było by je rozbroić niż władować się w jakąś pułapkę i tłumaczyć się wojskowym jakim cudem jeszcze żyje.


- A Tak w ogóle to mam na imię Marlene i wolę swoje imię niż nazwisko - rzuciła do swojego towarzysza nie odrywając wzroku od drogi którą miała przed sobą.

Mistrz Gry - Pon 31 Paź, 2022 20:46

Stodoła wygląda mniej więcej tak:



Jedyna różnica to to, że na prawej ścianie są schody prowadzące pod ziemię. No i drzwi stodoły są zamknięte.


- Pułkowik Walters. - powiedział służbiście żołnierz. - James. - poprawił się po chwili. Uśmiechnął się, ale ewidentnie był to uśmiech służbowy. Być może utrata 9 żołnierzy nie napawała go radością. A może po prostu był z natury gburowaty.

- Nie jestem przyzwyczajony do pracy z cywilami, proszę wybaczyć. Będzie pani musiała zrezygnować z mojego towarzystwa na rzecz kogoś bardziej przystosowanego do zastanej sytuacji - Walters wskazał ręką na dwie umundurowane postacie stojące jakieś 30m dalej.

Bez zbędnej zwłoki ruszył w ich kierunku. Żołnierze musieli mieć oczy z tyłu głowy, bo mimo, że stali odwróceni plecami, odwrócili się praktycznie jednocześnie, gdy pułkownika dzieliły jakieś trzy kroki od nich. Pierwszy z żołnierzy był... kobietą. Dość wysoka, niebieskooka blondynka, mająca maksymalnie 25 lat. Drugi. duży, lekko siwiejący mężczyzna pod pięćdziesiątkę, wyglądał jakby poza znęcaniem się nad młodszymi żołnierzami, jego jedyną pasją była siłownia. Wielki, zwalisty typ o wyjątkowo tępym wzroku.

Gdy tylko Walters podszedł, obydwoje zasalutowali.

- To sierżant sztabowy Cornwall, a to starszy szeregowy Bryant - powiedział wskazując najpierw na mężczyznę, a dopiero potem na kobietę. Fakt, szlaczki na ramionach sugerowały, że fan siłowni ma wyższą rangę. - Macie wykonywać wszystkie polecenia panny Adkins. Macie swoje rozkazy!

Pułkownik zasalutował, skinął głową Marlene i po prostu odszedł w stronę jednego z samochodów.

Mimo wojskowej atmosfery, pierwsza odezwała się kobieta.

- Jestem Yvonne Bryant, technik elektronik i informatyk. A to James Cornwall, saper. Będziemy krok za panią. - Cornwall nawet się nie odezwał. Nie wyglądało nawet, by w ogóle zauważył, że ktoś się odzywał. Może dowcipy o iście sowim słuchu saperów mają w sobie ziarno prawdy?


Gdy Marlene ruszyła w stronę stodoły i schodów prowadzących do piwnicy, zauważyła i odnotowała:

- dwie kamery na dachu budynku, skierowane w stronę schodów do piwnicy
- trzy fotokomórki, najpewniej już aktywowane, bo skierowane w stronę skupiska wojskowych
- Fakt, że schody prowadzące w dół były drewniane
- trzy otwory we framudze drzwi, możliwe, że zawierające kolejne fotokomórki
- puszkę po zupie pomidorowej zwisającą na sznurku przyczepionym do górnej belki framugi drzwi do piwnicy
- pułapkę na myszy z uwięzionym w niej, już martwym, gryzoniem
- poluzowane i wystające dwa gwoździe z jednego ze stopni
- coś metalowego, wystającego spod kawałka szmaty leżącej obok schodów prowadzących w dół, na wysokości połowy tych schodów na poziomie ziemi
- gniazdo ptaków na jednej z belek więźby dachowej stodoły. Prawdopodobnie puste
- zamknięte wielkie przesuwne drzwi prowadzące do stodoły
- kolejną kamerę zamontowaną zamiast tradycyjnego kołowrotka na samej górze stodoły, nad jej głównymi drzwiami
- kabel ciągnący się wzdłuż dachu, po deskach w dół i ginący gdzieś w ściance przy drzwiach prowadzących do piwnicy

- Cholera, czy Vanko wchodząc tutaj musiał za każdym razem przeżyć wybuchy min i całe to inne tałatajstwo, o którym nie mam zielonego pojęcia jak może mnie zabić? - przemknęło przez głowę Marlene, gdy zbliżała się do stodoły.



Marlene Adkins - Wto 31 Sty, 2023 10:25

- Nic nie szkodzi Panie Walters - uśmiechnęła się spokojnie i pozwoliła się zaprowadzić do swoich przyszłych współpracowników. Zaczekała aż ich dowódca skończył prezentację tych dwojga skinęła mu głową a kiedy odszedł uśmiechnęła się do nich.

- Dobrze Yvonne mimo, że to makabryczne musimy mieć w pamięci co się stało z tamtą dziewiątką żołnierzy. Jestem technikiem informatykiem najlepszym w swoim fachu dlatego mnie tu przysłali i chciałabym wyjść z tego cało razem z wami. Nawet jeśli to co powiem wyda się nie możliwe albo idiotyczne proszę się do tego zastosować, bo ja działam instynktownie. Mam oko do pułapek, ale to jak w pracy sapera czasem liczą się sekundy i intuicja. Teraz mi powiedz dokąd możemy bezpiecznie podejść i chodźmy jak najbliżej - ruszyła powoli w tamtą stronę. Powoli specjalnie po to, żeby nie przegapić żadnego podświadomego alarmu.


- Ok Teraz będzie nam potrzebny laptop. Czy ktoś próbował już włamać się do systemu monitoringu tej szopy? Bo ewidentnie kamery na dachu są skierowane na schody którymi próbowaliście wejść. Aktywowaliście fotokomórki przy wejściu, a na framudze drzwi są kolejne trzy otworki stawiam, że też fotokomórki albo coś będzie stamtąd do nas strzelać...- Przyglądała się terenowi ze skupieniem - Jak się włamiemy do systemu będzie można zapętlić obraz w kamerach nad przesuwnym wejściem i nad schodami. Może uda się dezaktywować fotokomórki i czy do jasnej cholery ktoś próbował wrzucić coś do tej puszki po zupie ? Albo ją rozbujać ? Jeżeli jej sami nie zawiesiliście to może głupio wyglądający wyłącznik całego tego szajsu. I Ktoś by mógł przestrzelić ten kabel który znika we framudze bo nie sądzę, żeby Vanko był tak głupi, żeby oprzeć całe zasilanie piwnicy na tym jednym kabelku na zewnątrz, najpewniej jest od kamer - odetchnęła.

- W sumie jakbyś strąciła to ptasie gniazdo to może spadając by aktywowało pułapki na schodach i byłoby wiadomo czego się spodziewać - coś jej błysnęło w oczach - Dobra dajcie mi laptopa i strzelcie w puszkę albo wrzućcie coś do środka. Zaczniemy od tego, chyba, że już znacie efekt to słucham - Patrzyła wyczekująco na powierzoną jej dwójkę pomocników.

- Tu musi być jakiś system obejścia i wyłączenia zabezpieczeń - mruknęła na koniec spoglądając na schody.

Mistrz Gry - Nie 03 Gru, 2023 18:18

Dwudziestopięciolatka kiwnęła głową, natomiast Marlene miała wrażenie, że słowa o "najlepszym w swoim fachu" informatyku nie przypadły dziewczynie do gustu. W końcu sama przedstawiła się jako informatyk i... mogła poczuć się nieco dotknięta faktem ściągnięcia innego specjalisty. Życie.

Również pytanie o komputer pozostawiła bez komentarza, a jedynie wyciągnęła swój sprzęt i przekazała Marlene.

Po zalogowaniu się, Marlne zauważyła kilka rzeczy.

Po pierwsze, w całej okolicy nie ma żadnej widocznej sieci WiFi.
Po drugie, głębsze skanowanie, wykazało, że istnieje tylko jedna ukryta sieć WiFi, która została nazwana "FuckYouTony", a po krótkiej walce, okazało się, że hasło do tej sieci brzmi "U2Howard". Niestety w sieci nie znajdowały się żadne inne urządzenia, a również, że z tej sieci nie da się dostać do internetu. Ot, Vanko postawił sobie pustą sieć prywatną.
Po trzecie, że zauważone przez nią przedmioty zaczęły "spinać" się jej w całość. Może to jedynie przeczucie, może jej nieludzki wręcz talent do takich spraw, ale jednak.

Vanko był geniuszem. I wariatem. Marlene zaczęła wierzyć w to absolutnie. Już nie tylko "wiedziałą", bo przeczytała dossier tego psychola. Ale wirzyła, bo zobaczyła co tu zrobił. Zrozumiała. Zobaczyła. I podobnie jak w Biblii - uwierzyła. Czyż nie powiedziano "zobaczyć, znaczy uwierzyć"?

Marlene zrozumiała nagle, że cała ta technologia, którą napakowana jest stodoła, to jedna wielka zmyła, wydmuszka i dosłownie Easter Egg. Nie to, że nie działa. Działa. Wszystkie kamery działają, a dziewięć trupów jasno i klarownie pokazało, że materiały wybuchowe również działają. Ba, Marlene zrozumiała, że cała ta stodoła jest jedną, wielką bombą, na której stoją, a te 9 trupów, to jedynie przedsmak tego, co się stanie, gdyby osoby niepowołane dostały się do środka, bez wyłączenia zabezpieczeń.

Jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie wyglądało, już absolutnie bez obaw o życie własne i innych, podeszła do schodów, wzięła kawałek drutu, który się tam pałętał i obwiązała nim dwa wystające z deski w schodku gwoździe.

Po czym zeszła na dół, mijając trzy fotokomórki we framudze, wycelowaną kuszę z wybuchowym grotem wycelowaną w jedną ze ścian, gdzie WIEDZIAŁA, że znajdują się zapalniki do rozmieszczonych po całej okolicy min zapalających. I prawdopodobnie jeszcze czegoś większego, w samej stodole.

- Ile oni mieli szczęścia, że nie weszli do środka. Nikt by tu nie przeżył - przeszło jej przez myśl.

Gdy zawołała wojskowych, zdołała zauważyć wyraz bezbrzeżnego zaskoczenia na ich twarzach. Ewidentnie uznali ją za wariatkę. I to z bardzo dużymi problemami psychicznymi. Nie mniej jednak, podeszli. A nawet zaczęli schodzić za nią.


Piwnica pod stodołą nie była duża. Zajmowała obszar może 1/3 powierzchni stodoły. To, co zaskoczyło nawet Marlene to...

1. W rogu pomieszczenia znajdował się starusieńki komputer, który zarządzał tym wszystkim, co było tu podłączone. Należało jak najszybciej podłączyć prąd do posiadłości. Vanko ewidentnie spodziewał się wizyty, problemów z wejściem i był przygotowany na to, co robią typowi wojskowi. Odcięcie prądu to podstawa, a UPS postawiony w szopie wyczerpie się za jakieś 20-30 minut. Marlene była pewna, że wtedy wszystko wyleci w powietrze.

2. W kanciapie obok znajdował się stary, zbutwiały już materac, działająca jeszcze lodówka, zawierająca jeszcze trzy nieotwarte puszki jakiegoś rosyjskiego piwa, wyjątkowo mocnego oraz stojący obok czajnik elektryczny. Zapleśniały.

3. W roku głównego pomieszczenia stała zbroja Iron Mana. Ewidentnie jednen z egzemplarzy stworzony przez Tony'ego.

Tyle pytań i zero odpowiedzi! Czy współpracowali ze sobą? Skąd zbroja u Vanko? Czemu Tony jej nie szukał? Czy Tony jest współodpowiedzialny za zbrodnie Vanko? A może to Vanko tworzył zbroje, a Tony jedynie go okradł? Czemu... Czy... Dlaczego...

Marlene zobaczyła jeszcze, że dwójka wojskowych właśnie wchodzi do piwnicy.

Marlene Adkins - Nie 10 Gru, 2023 11:01

No cóż życie, w korporacjach i w wojsku nie ma litości tu każdy chce być najlepszy. Yvonne miała jej słuchać i przeżyć za to wystarczająco powinna ją lubić, a nawet jak nie to też jakoś nie szczególnie ją interesowało.

Marlene parsknęła śmiechem kiedy znalazła ukrytą sieć i ponownie kiedy odkryła jej hasło.
Serio... ale z ciebie po*eb Vanko, ale naprawdę kochasz Starków. Tylko po cholerę ci pusta sieć skoro niczego nie spina w całość - pomyślała sprawdzając zakamarki sieci czy aby na pewno nic się tam nie ukryło. Nagle oczy jej się rozszerzyły kiedy dotarło do niej, że to wszystko to tylko chora pułapka i kosmicznie chory żarcik wariata.

- Ty świrze... - mruknęła pod nosem.

Wiedziałeś, że tu przyjdą i chciałeś, żeby trupy padły na marne nic nie znajdując. Żeby mogli obwinić za to Starka ? taki sposób żeby dźgnąć i wkurzyć wroga... - pomyślała skupiając się na terenie dookoła - No dalej Vanko jak tu właziłeś świrze, musi być sposób jak to działa...jak to działa...

Jest zaskoczyło poczuła to przyjemne uczucie napływającej świadomości. Teraz jej 6 zmysł przejmował kontrole i wystarczyło mu się poddać. Temu przyjemnemu uczuciu, że wie dokładnie co trzeba zrobić. Uwielbiała te momenty. Miałą wtedy wrażenie, że jej mózg włącza piąty bieg i wychodzi poza znane skale mocy obliczeniowych. Jak najlepszy komputer świata.

Wyłącznik...jest...to tu... muszę tylko... O o tak... i gotowe - pomyślała uśmiechając się szeroko sama do siebie. Jej umysł bezwiednie tworzył mapę zauważonych zabezpieczeni i momentalnie klasyfikował wobec skali zagrożenia. Teraz było bezpiecznie więc zawołała dwójkę swoich kompanów i sama zeszła na dół z początku zachęcona swoim sukcesem jednak już po chwili przytłoczyła ją aura tego miejsca.

Szła powoli przez piwniczkę i nie cofnęła się w połowie tylko dlatego, że było za nią jeszcze dwoje ludzi którzy musieli jej słuchać, a na pewno nie podporządkują się beczącej królewnie. Zamarła jak zobaczyła przez otwarte drzwi do pomieszczenia obok ten zbutwiały materac. Przeszył ją bardzo nieprzyjemny dreszcz kiedy mimowolnie podświadomość podsunęła jej wizje tamtego pokoju w innej piwnicy. Serce zaczynało jej walić, ręce zadrżały, na szczęście w tym momencie Yvonne przywróciła ją do rzeczywistości zahaczając przypadkiem butem o jakiś metalowy element. Hałas mimo, że prawie przyprawił ją o zawał otrzeźwił zmysły. Fakt, że wylądowała nagle w pozycji obronnej jakby ktoś ją miał napaść od tyłu łatwo wytłumaczyć przebywaniem na terenie należącym do psychopaty.

- Jezu Yvonne chcesz mnie zabić zanim zrobi to Vanko...prawie zeszłam na zawał - zaśmiała się cicho i odetchnęła głębiej starając się uspokoić rozszalałe serce.

Zajęła się szybko lustrowaniem znajdującego się tu sprzętu zanim jej umysł znowu spróbuje odjechać do stacji trauma. Nagle jej instynkt uderzył ją zbiorem nieciekawych informacji.

Komputer...UPS...bomba...kur** zaraz wylecimy w powietrze...

Zwróciła się szybko do swoich towarzyszy:

- Yvonne natychmiast musisz nakazać przywrócenie zasilania w tej szopie. Jesteś technikiem znasz się na tym. Mamy w przybliżeniu 20 minut zanim skończy się zapas energii w ups i to wszystko wyleci w powietrze,. Cały ten teren jest zaminowany. Natychmiast! Wszystkie pytania potem - Wydała stanowcze polecenie w wyraźnym naciskiem w głosie po czym zwróciła się do mężczyzny - James trzeba natychmiast rozbroić kuszę wiszącą nad wejściem ma w sobie pocisk z grotem zapalającym. Wycelowana jest w ścianę w której są zapalniki podłączone do min rozsianych po całym tym terenie. Pozbądź się tego bełta jak najszybciej, bo nie mam pewności czy przywrócenie zasilanie nie zwolni blokady w kuszy. A wtedy będzie bum, w chu* duże bum... - Wydała polecenie po czym złapała ponownie laptopa Yvonne i pobiegła na dół - Ja zatrzymam system !

Krzyknęła tylko jeszcze znikając w piwniczce. Zatrzymała się na dole jak zaklęta. Wzięła głęboki oddech, żeby ogarnąć umysł.

Dobra Adkins ogarnij się musisz tu być jeszcze tylko przez chwile...zbadaj tą zbroję poinformuj J.A.R.V.I.S.a o znalezisku i spadaj stąd... - Odetchnęła jeszcze raz i wzięła się do pracy. Zastanawiała się jak skontaktować się z sympatyczną sztuczną inteligencją. Szybko wpadł jej do głowy pomysł powtórzenia motywu przez który się poznali. Nie potrzebowała jakiegoś mega sprzętu, a laptop Yvonne był całkiem dobry. Nie musiała się teraz jakoś szczególnie ukrywać chciała tylko dźgnąć system ochronny Stark Industruies i zostawić tam prosty plik tekstowy o nazwie " J.A.R. J.A.R. skontaktuj się ze Spark.txt". Miała nadzieje, że informatyk który to wyłapie o ile wyłapie przyjrzy się temu na tyle długo ze zdziwieniem, że J.A.R.V.I.S. to wyłapie i ją znajdzie w końcu laptop Yvonne ma połączenie z Internetem. Nie wierzyła też, że nie jest w żaden sposób namierzana.

Zamierzała pokazać mu zdjęcie zbroi albo obraz z kamerki. Czekając aż się zgłosi. Sama podeszła do zbroi chcąc sprawdzić, czy to nie jest jakaś kolejna pułapka z opóźnionym zapłonem zainstalowana przez Vanko.

Trochę się zastanawiała nad tym, czy to faktycznie zbroja starka czy tylko ten Xero prototyp który według dokumentacji jaką czytała w samolocie skonstruował nasz wariat.

Jeśli jest starka to albo mu ją ukradli i się nie zorientował albo spryciarz tego nie nagłośnił, żeby nie stracić dobrego PRu. To bardzo prawdopodobne, bo taka informacja wywołałaby ogólną panikę i ściągnęła by Tonemu na głowę gniew rządu a są wkur***jący i czepiają się wszystkiego. Czy nasz bohater narodowy może współpracować z tym złolem ? Wątpię bo jego ego jest szeroko znane i prędzej by sobie rękę odciął niż pozwolił innemu partaczowi grzebać w bebechach ukochanego dzieciątka. Zresztą nie szczególnie mnie to interesuje. Mam kontrakt ze Starkiem i tylko jego biznes mnie w tej chwili interesuje. No i mój własny - uśmiechnęła się pod nosem na tą konkluzję.

Jedno jest pewne. Na pewno chciałby wiedzieć, że coś takiego tu sterczy, bo poza tym nie ma w tym przeklętym miejscu nic godnego uwagi...

Mistrz Gry - Sob 17 Sie, 2024 19:35

Góra pytań, jeszcze więcej zagadek, a wszystko podlane sosem o zapachu pleśni i zbutwiałęgo drewna. Nic tylko otworzyć piwo i istnieć w tej chaotycznej wersji jestestwa. Vanko nie był normalny. Geniusz. Nie da się tego inaczej nazwać. Pieprzony geniusz, który mógł mieć wszystko, a jednocześnie zadowalał się tanim mózgotrzepem i zgniłym legowiskiem w podmokłej piwnicy.

Marlene mimowolnie spoglądała na zegarek, zastanawiając się, czy wojsko zdąży cokolwiek zrobić, zanim to wszystko gruchnie. Kątem oka widziała, jak trep zdejmuje bełt z kuszy i w tym momencie dosłownie dopadła ją prekognicja. To by było za proste. Już chciała krzyknąć, ale było za późno. Bełt z kuszy w prawdzie został zdjęty, miny nie odpalą, ale skwierczące zwłoki wojskowego, porażonego prądem wskazywały na to, że w tym miejscu SERIO należy uważać na wszystko. Kusza była przywieszona drutem do sufitu. Drut był połączony z bełtem, a chwycenie go gołą ręką spowodowało dwie rzeczy. Oczywistą i mniej oczywistą. Oczywistą było to, że potężne wyładowanie energetyczne usmażyło sierżanta sztabowego Cornwalla. Mniej oczywistą, że UPS po takim wyładowaniu prawdopodobnie przestanie działać nie za 20, czy 30 minut, a 2, maksymalnie 3 minuty. Jeden problem się rozwiązał. Jeśli Marlnene miała rację, nawet ewakuacja już nic nie da. Można skupić się na innych sprawach.

Bryant stanęła właśnie w drzwiach piwnicy i dosłownie ją sparaliżowało. Nie wiadomo, czy miała powiedzieć, że "elektrownia zaraz włączy", czy "musimy czekać", czy "mamy rozkaz ewakuacji", bo na widok Corwalla po prostu krew odpłynęła jej z twarzy, a głos uwiązł w gardle.

To wszystko wydarzyło się tak szybko. A liczba ofiar urosła do 10. Pod jej strażą...

Marlene w końcu udało się jednak dostać do środka zbroi. Zauważyła kilka rzeczy. Niepokojących, ale udało się też przynajmniej odpowiedzieć na pytanie "gdzie stoi UPS".

1. Po otwarciu przyłbicy, zobaczyła, że w środku znajdują się kolejne zwłoki. Wysuszone, jakby zmumifikowane, ale na pierwszy rzut oka, tak mogłyby wyglądać zwłoki Starka, gdyby je zmumifikować.
2. Zwłoki miały w klatce piersiowej świecące się kółko, zupelnie jak Stark. Reaktor. Dogasający reaktor. To wyjaśniało też, dlaczego uderzenie energii przepływającej przez kuszę było tak zabójcze. I dlaczego czasu zostało tak mało. W sumie mogła się domyśleć, że to nie zwykłe akumulatory spięte szeregowo utrzymywały to miejsce przy "życiu".

Tylko kim jest trup, bo przecież nie Tony? No i skąd Vanko dorwał się do reaktora łukowego? I kiedy włączą ten cholerny prąd!? Teraz nie można umierać...

Marlene Adkins - Nie 18 Sie, 2024 08:50

Marlene sklęła siarczyście głupotę i nieostrożność Cornwalla

Co za idiota po tym ilu ludzi tu dzisiaj zginęło nie pomyślał o nawet odrobinie ostrożności pier***ony kretyn. Dobra miny nie wybuchną, ale gdzie ten j***any prąd.

Yvonne dostała parę sekund na ogarnięcie rozumu od życia, bo jak łykała powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg. Przyłbica zbroi ustąpiła i mogła wreszcie zajrzeć do środka ją samą zmroziło ale wizja wylecenia powietrze pomaga się skupić na istotnych dla momentu sprawach. Nie chciała nawet myśleć o tym, że nie ma zielonego pojęcia jak jej ciało by zareagowało na taki wypadek. Mogła skończyć gorzej niż inni, bo oni po prostu wyparują, a ona leżała by w częściach czekając na powolne obumieranie lub regeneracje komórek. Potrząsnęła głową odganiając myśli jak natrętne muchy. Zakończyła szybko oględziny zbroi.

Minuta minęła więcej nie dostaniesz Yvonne - pomyślała i podbiegła do kobiety wymierzając jej siarczysty policzek:

-Ogarnij się ! Mamy prąd czy nie ? Bo od tego zależy życie wszystkich zebranych nie tylko tych 10 - warknęła stanowczo, patrząc jej prosto w oczy. Po czym złapała ją za rękę ciągnąc w strona najbliższego auta czekając na odpowiedź. Nie mogła tracić czasu musiała zanieść tam na dół najbliższe jakiekolwiek źródło prądu. Skorzysta ze wszystkiego jeżeli wpadnie jej wcześniej w oko coś co będzie mogło przedłużyć im czas oczekiwania na prąd z elektrowni zanim nastąpi bum. Już zaczynała się modlić, żeby jej szósty zmysł powiedział jej jak podpiąć zasilanie do cholernego reaktora łukowego nie wysadzając siebie i wszystkich dookoła.

Mistrz Gry - Nie 18 Sie, 2024 09:40

Marlene zdawała sobie sprawę z tego, że prąd od takiego miejsca można było odłączyć na dwa sposoby. Można było zawołać elektryka, który dostałby się do pylonu energetycznego, pomajstrował sobie chwilę i odłączył konkretny kawałek sieci od zasilania. Można też było na łapu capu, znaleźć kawałek przewodu, który szedł do stodoły i izolowaną siekierą go po prostu przeciąć. Albo nożycami do metalu. Albo serią z M4A1. Wynik ten sam. Dla jej własnego dobra modliła się, że w tej organizacji pracują ludzie chociaż odrobinę przewidujący, bez syndromu małego fiutka i nadmiaru testosteronu. Bo czy istnieje coś bardziej męskiego, niż przywalić siekierą w kabel pod napięciem tak, żeby poszły iskry? Przecież to piękny widok i taki męski...

Yvonne była w szoku. Strzał z liścia otrzeźwił ją nieco, natomiast dalej nie ogarniała do końca rzeczywistości. Patrzyła bezrozumnie na dymiące się zwłoki jej kompana, doświadczonego trepa, który z niejednego pieca już chleb jadł. Albo niejednej menażki. Przez kilka bardzo cennych sekund nie była w stanie nic powiedzieć. Kompletnie nic, patrzyła jedynie pusto w stronę Marlene. Po chwili jednak się otrząsnęła i stwierdziła głosem pokonanej kobiety, cicho, pod nosem

- Elektrycy pracują, prąd wróci za chwilę. Co tu się właśnie stało?! - ostatnie pytanie powiedziała, płacząc. Ewidentnie mundur był dla niej jedynie strojem służbowym, a pod płaszczykiem służby kryła się kobieta, do której właśnie dotarło, że kariera, którą wybrała to nie tylko monitor, klawiatura i mysz, a od jej działań zależą życia. Podobnie z resztą, jak od działań Marlene.

Marlene zastanawiała się nad jednym, a o dziwo jej wewnętrzny głos w tej kwestii milczał, nie podpowiadając nic. Czy to zadziała? Czy przywrócenie prądu da wystarczającą moc, by utrzymać reaktor łukowy. Czy reaktor to tylko UPS, czy kable są jakoś inaczej poplątane i "coś" trzeba zrobić, żeby przywrócić status quo? Miała wrażenie, że czegoś nie zauważa, że... ktoś igra z jej umysłem, nie dopuszczając jej do odpowiedzi.

Oczywiście mogła ruszyć zbroję i ciało znajdujące się w tej zbroi i sprawdzić, czy jest do czegokolwiek podłączone i zbadać czy i co znajduje się między zbroją, a siecią energetyczną. Oczywiście czas też grał rolę, ale Marlene zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli Vanko zabezpieczył się na ewentualność przywrócenia prądu i "nic już nie zmieni tego, co się wydarzyło", to i tak wszyscy zginą.

Do Marlene dotarła jeszcze jedna kwestia. Skoro nawet dzisiaj w telewizji pojawiły się przebitki z Irone Manem latającym sobie po świecie, a Stark Industries nie wywiesiło czarnej flagi i nie zakomunikowało śmierci Tony'ego, to kim do cholery jest ta wysuszona mumia w zbroii tak łudząco przypominająca Iron Mana!? Jasne, badań DNA na miejscu nie zrobi, ale... co to do cholery znaczy? Gdzie i jak szukać odpowiedzi? I czy ta banda trepów jak tylko sytuacja się ustabilizuje nie powie "dziękujemy panno Adkins, dalej poradzimy sobie sami" i nie odeślą jej w świat, nie dając nawet szczątków informacji, co tu się właśnie stało? Tylko, co można z tym wszystkim zrobić?

Marlene Adkins - Śro 21 Sie, 2024 17:56

Skąd wziąć cholerny prąd Kur***

Ta myśl krążyła Marlene po głowie i uznała ją za najważniejszą. Bo jak się coś totalnie spier**** to trzeba niwelować zagrożenia po kolei od najbardziej zabójczych po mniejsze. Prioretyzacja. Po pierwsze przywrócić prąd. Po drugie zabezpieczyć nagranie zbroi i dna zwłok. Nic jednak nie będzie miało znaczenia jeżeli wylecą w powietrze.

[b] - Cornwall musiał dotknąć bełta gołą dłonią i go usmażyło , a tymże genialnym ruchem zużył większość energii która została więc jeżeli szybko nie podłączę tam przez sieć jakiegoś źródła prądu to kolega właśnie wykopał nam grób. Trzymaj - wcisnęła jej w ręce jakieś narzędzia. Cały czas była w ruchu. Mówiąc do niej wymontowywała akumulator z jednego z aut. Nie miała zielonego pojęcia na ile to wystarczy i czy zdąży ale musiała spróbować.

Jedno było pewne jeżeli zabezpieczył się przed przywróceniem prądu to już po nich więc nie ma co się nad tym zastanawiać. Wróciła do miejsca w którym została zbroja. Jak tylko zapewni sobie trochę większą ilość czasu sprawdzi co za człowiek utknął w środku. Miała cichą nadzieję, że to był właśnie Vanko. To byłaby piękna ironia losu. Wzięła plastikowy woreczek i schowa do niego kawałek mumii. Kable...musiała znaleźć kable od zasilania. Łatwiej będzie dopiąć dodatkowe źródło zasilania od tyłu. wszystkie procesy myślowe skierowała na ogarnięcie tej jednej rzeczy. Tyle dobrego, że mieli tu wojskowego technika to przynajmniej narzędzia były pod ręką. Odchyli jeżeli nie poczuje z niewyjaśnionych przyczyn, że nie powinna to odchyli delikatnie zbroję żeby znaleźć dojście żeby podłączyć źródło prądu. Miała nadzieją, że otępienie Yvonne nie uczyni jej całkiem bezużytecznej i chociaż poda narzędzia.

Zachowała w umyśle fakt, że jeżeli jej się uda i nie wylecą w powietrze trzeba będzie wysłać żołniereczkę po kolejny akumulator. Ona w tym czasie zrobi zdjęcia zbroi i wnętrzu, a jak się da to najlepiej wymontować z tego czegoś ten reaktor bo domyślam się, że Stark byłby wdzięczny za to, że wojsko nie położy cuchnącej łapy na jego wynalazku albo działającej kopi.

Marlene Adkins - Śro 21 Sie, 2024 17:56

Skąd wziąć cholerny prąd Kur***

Ta myśl krążyła Marlene po głowie i uznała ją za najważniejszą. Bo jak się coś totalnie spier**** to trzeba niwelować zagrożenia po kolei od najbardziej zabójczych po mniejsze. Prioretyzacja. Po pierwsze przywrócić prąd. Po drugie zabezpieczyć nagranie zbroi i dna zwłok. Nic jednak nie będzie miało znaczenia jeżeli wylecą w powietrze.

- Cornwall musiał dotknąć bełta gołą dłonią i go usmażyło , a tymże genialnym ruchem zużył większość energii która została więc jeżeli szybko nie podłączę tam przez sieć jakiegoś źródła prądu to kolega właśnie wykopał nam grób. Trzymaj - wcisnęła jej w ręce jakieś narzędzia. Cały czas była w ruchu. Mówiąc do niej wymontowywała akumulator z jednego z aut. Nie miała zielonego pojęcia na ile to wystarczy i czy zdąży ale musiała spróbować.

Jedno było pewne jeżeli zabezpieczył się przed przywróceniem prądu to już po nich więc nie ma co się nad tym zastanawiać. Wróciła do miejsca w którym została zbroja. Jak tylko zapewni sobie trochę większą ilość czasu sprawdzi co za człowiek utknął w środku. Miała cichą nadzieję, że to był właśnie Vanko. To byłaby piękna ironia losu. Wzięła plastikowy woreczek i schowa do niego kawałek mumii. Kable...musiała znaleźć kable od zasilania. Łatwiej będzie dopiąć dodatkowe źródło zasilania od tyłu. wszystkie procesy myślowe skierowała na ogarnięcie tej jednej rzeczy. Tyle dobrego, że mieli tu wojskowego technika to przynajmniej narzędzia były pod ręką. Odchyli jeżeli nie poczuje z niewyjaśnionych przyczyn, że nie powinna to odchyli delikatnie zbroję żeby znaleźć dojście żeby podłączyć źródło prądu. Miała nadzieją, że otępienie Yvonne nie uczyni jej całkiem bezużytecznej i chociaż poda narzędzia.

Zachowała w umyśle fakt, że jeżeli jej się uda i nie wylecą w powietrze trzeba będzie wysłać żołniereczkę po kolejny akumulator. Ona w tym czasie zrobi zdjęcia zbroi i wnętrzu, a jak się da to najlepiej wymontować z tego czegoś ten reaktor bo domyślam się, że Stark byłby wdzięczny za to, że wojsko nie położy cuchnącej łapy na jego wynalazku albo działającej kopi.

Telefon satelitarny!

- Yvonne potrzebny mi telefon satelitarny albo coś co ma zasięg i wymontuj drugi akumulator jeden może nie wystarczyć , ale najpierw telefon - powiedziała stanowczo jakby od tego wszyastko miało zależeć.

Mistrz Gry - Sob 31 Sie, 2024 14:35

Gdy tylko Marlene skończyła prosić o telefon satelitarny, Yvonne wybiegła z piwnicy. W tej chwili Marlene była w piwnicy właściwie sama, nie licząc oczywiście podsuszonego trupa w zbroi oraz jeszcze dymiącego się trupa w mundurze. Nie zdążyła jednak za długo cieszyć się swoją samotnością, bo Yvonne dosłownie po 3, a może 5 sekundach wróciła i krzyknęła spod drzwi

- Mamy prąd. Pomogło? - nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo przypomniała sobie o telefonie i wybiegła raz jeszcze.

Marlene zdała sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze - w dalszym ciągu nie ma pojęcia jak podpiąć dodatkowe źródło prądu pod istniejącą infrastrukturę. Po drugie, i to już nieco lepsze, zdała sobie również sprawę z tego, że jej czerwona lampka w głowie przestała świecić. Sytuacja, póki co przynajmniej, wyglądała na ustabilizowaną.

Ponownie zniknięcie Yvonne pozwoliło jej na dość bezkarne pobranie próbek skóry i włosów mumii, znajdującej się w zbroi. Miała poważne obawy przed ruszeniem zbroi i szczerze powiedziawszy, wolałaby, gdyby najpierw okolicą zajął się oddział saperów, zdejmując łądunki wybuchowe.

Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, ile czasu "zeszło" jej na grzebaniu w trupie i przemyśleniach, natomiast ze sturporu wybudził ją dźwięk uderzania podkutymi butami o stopnie i głos Yvonne

- Mam telefon - Faktycznie, trzymała w dłoni coś, co przypominało starusieńką Nokię, tylko jakoś tak dwa razy grubszą. Podała urządzenie Marlene, natomiast na jej twarzy rysowała się troska i jeden wielki znak zapytania. Fakt, na swoje pytanie nie dostała jeszcze odpowiedzi.

Marlene Adkins - Czw 12 Wrz, 2024 16:08

Kiedy została sama zamknęła na chwilę oczy wzięła dwa głębsze oddechy.

Nie świruj Adkins cokolwiek siedzi ci w głowie ten gość miał gorzej. Bo to nawet nie ciasny pokoik tylko jeb**** zbroja. No już skup się jeszcze chwilę załatw co masz załatwić i wypie**aj stąd

Nie wiedzieć czemu właśnie patrzenie na skwarkę w zbroi jakoś pomagało jej się skupić na tym co ma zrobić a nie na tym, że to piwnica bez drugiego wyjścia.

- Jest Ok Ywonne. Dzięki za telefon. Jest stabilnie. Teraz mogę na spokojnie rozminować teren. I tym bym się zajęła zanim cokolwiek dalej zaczniemy tu ruszać. Dobra robota, wiedziałam, że można na tobie polegać. Przekażesz im ? - odpowiedziała Ywonne na jej pytania i poczeka aż wyjdzie zanim zadzwoni na jakikolwiek numer kontaktowy do siedziby starka żeby skontaktować się z J.A.R.V.I.S.E.M.

Chciała wymontować znajdujący się tu reaktor. Już wiedziała, że może się nie bawić w szczegóły bo pacjent już dawno zszedł. Chciała tylko zaczekać, aż rozbroją teren na tyle, żeby miała pewność, że nikt nie zginie. Niby dopływ prądu powinien wystarczyć, żeby ładunki się nie odpaliły, ale widziała już dziś zbyt wiele zapobiegliwych pomysłów Vanko, żeby nie brać pod uwagę takiej możliwości. Chyba że Jarjar wymyśli coś innego z nim nie będzie dyskutować.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group