To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
X-Men RPG
Forumowa gra RPG oparta o uniwersum Marvela.

Podziemia - Archiwum

X-Men RPG - Śro 31 Sie, 2022 21:16
Temat postu: Archiwum
Wielkie pomieszczenie, do którego prowadzi krótki boczny korytarz, do którego wchodzi się przez uszczelniane drzwi. Archiwum ma kontrolowany klimat, więc korytarz pomiędzy wewnętrznymi a zewnętrznymi drzwiami ma odpowiednio dostosowane ciśnienie i przepływ powietrza, by się nie dostawało ono do głównego pomieszczenia.
Samo archiwum to ciąg ogromnych szaf na dokumenty, pamiętających pewnie czasy zimnej wojny. Zwykle stoją jedna przy drugiej, aż ktoś nie zakręci pokrętłem , który znajduje się na każdym elemencie, otwierając przejście pomiędzy dwoma regałami.


.

Jane - Czw 08 Wrz, 2022 21:33

//Biuro

Jane otwarła zewnętrzne drzwi, do których zaprowadził ich krótki boczny korytarzyk. Poczekała aż Logan wejdzie za nią i zewnętrzne drzwi się zamkną. Wcisnęła pomarańczowy przycisk przy drzwiach wewnętrznych. Spowodowało to uszczelnienie zewnętrznego skrzydła, po czym dmuchnęło na nich ze wszystkich stron krótko powietrze, a system zapiszczał i zapaliła się zielona kontrolka. Syknęło zabezpieczenie i wewnętrzne drzwi się otworzyły. Weller pchnęła ja tak szeroko jak tylko można było je otworzyć i weszła do środka przytrzymując skrzydło aż Logan też nie znalazł się razem z wózkiem w środku nim pozwoliła im się zamknąć.

Światło w archiwum nie było tak jasne jak w pozostałych pomieszczeniach. Miało zdecydowanie lekko pomarańczowy odcień. Powietrze było zaś suche i niezbyt przyjemne przy dłuższych pobytach. Również zawartość tlenu była nieco mniejsza, a wszystko po to, by papier, często niskiej jakości, przetrwał jak najdłużej.

Pomieszczenie było długie i ścianę na przeciw wejścia zajmowała praktycznie lita ściana metalowych prostokątów sięgających sufitu, a każdy miał pokrętło w dolnej części z tabliczką przymocowaną na wysokości oczu średnio wysokiej osoby. Zawartość tabliczki stanowiła tabela, będąca jednocześnie planem rozkładu półek regałów, gdzie można było wpisać, co się na nich znajduje. Jane zerknęła na kartony na wózku, zauważyła, że są z rocznika 95 i skierowała kroki w lewo, gdzie po paru metrach znalazła odpowiedni regał i po przekręceniu pokrętła na nim rozsunęła dwa z nich na tyle, że mogli swobodnie wejść, a i zmieściła się tam drabina na kółkach, którą Weller przyciągnęła do siebie telekinezą.

- Najpierw pójdzie to pudło na górze - powiedziała, ściągając pokrywkę z niego i kładąc ją na pustej półce sąsiedniego regału. Pudło było skierowane ramką z etykietką w jej stronę. - Każde z nich jest tak ułożone, że foldery należy wyciągać od tej strony - poinstruowała Logana, wyciągając teczki znajdujące się w tylnej części pudełka. - Ustawiasz się tak, by ramka z notatkami była skierowana w twoją stronę i wyciągasz od tyłu po kolei.

Jane zabrała ze sobą porcję papierów i weszła na na drabinę, której szczyt stanowił małą platformę. Była ona na tyle nisko, że Logan mógł swobodnie kłaść porcje dokumentów na tej platformie.

- Co porabiałeś ostatnio, że się nie wyspałeś? - zapytała, by jakoś zabić ciszę przerywaną tylko cichym pomrukiem klimatyzatora.

Wolverine - Śro 21 Wrz, 2022 16:27

Jeśli miałby udawać, ku czemu nie zamierzał marnować energii, powiedziałby, że przynajmniej nie ciągnęło się o cały wiek wstecz. Zamiast tego spojrzał na nią wzrokiem pełnym politowania. Czuł się źle wiedząc, że sama spędziła tu tyle czasu świadoma jak wiele jeszcze pracy ma przed sobą.
Był wdzięczny za jej zaufanie, gdyż najwyraźniej tylko chwila, w której nie była sobie w stanie poradzić zmusiła ją do zasięgnięcia pomocy. Znaczyło to dla niego więcej niż był wstanie pokazać.
Odwrócił wzrok w kierunku pudeł, jak gdyby próbował dostrzec kryjącą się zza wieczka zawartość. Nie wiele mógł począć z faktem, że będzie pudeł jeszcze więcej. Nurtowało go natomiast odczucie, nie pierwszy raz w życiu, sugerowało mu, że nie będzie sypiał w nocy wcale, jeśli pozwoli jej męczyć się z tym samej. Wzruszył ramionami mimowolnie. Znajdował się w o wiele trudniejszych sytuacjach niż ta. W skali doświadczeń, papierologia wydawała się być zaledwie błahostką.

Podążył znów za nią do drzwi, które okazały się pewnego rodzaju śluzą. Zewnętrzna część zamknęła się za nimi i dmuchnęło w nich powietrze ze wszystkich stron. Zapaliła się zielona kontrolka. Dopiero wtedy wewnętrzna część otworzyła się z syknięciem. Weszli do środka, mruknął w jej kierunku podziękowanie za przytrzymanie na jego oko dość masywnego skrzydła, gdy ją mijał, ciągnąc za sobą niewielki wózek z pudłami. Nie ważyły wiele, ale zachował ostrożność, nie chciałby przypadkiem wszystkie dokumenty rozsypały im się po podłodze. Zamykające się za nimi drzwi i przyćmione pomarańczowe światła sprawiły, że ogarnęło go nieprzyjemne odczucie izolacji. Odetchnął i odrzucił wszelki dyskomfort. Powietrze różniło się od tego na zewnątrz, domyślił się, że była to zasługa solidnej śluzy oddzielającej ich od krótkiego korytarza.

Tuż przed nimi znajdowało się coś co przypominało mu najzwyklejszą ścianę, pomijając tabliczki i pokrętła, które jako jedyne sugerowały mu że było to coś więcej niż beton. Były to regały, które oszczędnie na przestrzeni złączone były w całość. Pokrętła pozwalały je oddzielić, o czym przekonał się obserwując w milczeniu poczynania Jane.

Ruszył za nią między dwa regały, pozostawiając wózek w zasięgu ręki. Zmarszczył brwi, starając się przetworzyć jej słowa w jak największym skupieniu. Skinął głową i podążając za jej instrukcją sięgnął po teczki od tyłu kartonu. Bez trudu kolejno ustawiał je na wskazanej półce. Czynność była na tyle mozolna by mógł sobie pozwolić na wyciszenie jakichkolwiek myśli, teraz jednak, kiedy dziewczyna zadała mu pytanie czar prysł, na co odpowiedział lekkim grymasem. Nie winił jej za przełamanie milczenia. Gdyby nie klimatyzator odniósł by wrażenie, że w zbyt długim narażeniu na niski poziom tlenu, w końcu źle się to dla nich skończy, nie żeby groziła mu permanentna śmierć, ale wciąż było to dość nieprzyjemne.
Praca w niemalże kompletnej ciszy potrafiła być męcząca, ale Logan nie miewał problemów w tej kwestii. Niekiedy rozmowa wydawała się zbyt wymuszona, lecz nie tym razem. Jej towarzystwo było wystarczająco komfortowe by wydusić z niego najgłębiej skryte przemyślenia.

— W tym problem. Tylko najskrytsza siła woli powstrzymuje mnie przed zapuszczeniem się za mury szkoły. Nie jestem typem człowieka, którego łatwo jest zatrzymać w jednym miejscu na długo. W końcu zacznę wariować, siedząc w miejscu bez celu. Stąd nieprzyjemności. — Odpowiedział po chwili namysłu.

Jane - Śro 21 Wrz, 2022 20:28

Zapuścić się poza mury szkoły? Jane wielokrotnie myślała o tym jakby to było, gdyby opuściła to miejsce, niekoniecznie na zawsze, ale na dłuższy czas. Czy miałaby odwagę po prostu pojechać przed siebie bez konkretnego planu i celu? Wiedziała, że poza krótkimi wypadami do Salem czy Nowego Yorku nie miała śmiałości, by to zrobić. Wcześniej, kiedy Julian był tu z nią, to nawet rozważała przeniesienie się do Wielkiego Jabłka, wejście w świat Kellera. Teraz zdawała sobie sprawę, że to było tylko czcze marzenie. Nie lubiła tłumów, hałasu, zgiełku. Poza tym, to miejsce, Profesor, ci wszyscy ludzie, którzy byli teraz wokół niej, akceptowali ją taką jaką była, nie bali jej się, a wręcz szukali u niej pomocy. Nie zliczyła ile setek razy naprawiała zniszczenia, przypadkowo popsute pamiątki i zabawki, sprzątała po wybrykach Jubs. Tu czuła się potrzebna, a ta potrzebność rodziła w niej niezwykle silne poczucie chronienia szkoły i jej mieszkańców.

Lata treningu, aby kontrolować swoje moce i wydarzenia z ostatniego okresu pokazały do czego jest zdolna i jak to może osiągnąć. Wbrew temu, co mówił jej Charles, Jane wiedziała, że jej moce są tym silniejsze im mroczniejsze są jej emocje. Gniew, wściekłość, ból, chęć zemsty... to wszystko czyniło z niej jedną z najbardziej niebezpiecznych mutantek w tej części świata. Połączywszy to z kombinacją mocy w jej posiadaniu automatycznie kierowało ją na pierwszą linię obrony. Owszem, kwestia tego, że musiała się chronić przed cudzą krwią było jej słabością, ale dzięki Kellerowi udało się jej wypracować odpowiednią metodę.

Jej myśli ponownie zwędrowały na Juliana. To jego krew dała jej telekinetyczne zdolności, jednocześnie czyniąc z niego jedyną osobę na świecie, której krew jej niczym nie groziła. I może właśnie to był powód, dla którego jej uczucia wobec niego były takie, a nie inne. Chociaż po tym jak zaczął ją ignorować, to zostały zastąpione przez inne, znacznie mroczniejsze emocje.

Konieczność szybkiego podtrzymania rozsypującego się prawie stosu teczek spowodowało, że wróciła do rzeczywistości w idealnym momencie by usłyszeć resztę odpowiedzi Logana.

- Myślałam, że Jubilee uprzyjemnia ci pobyt w szkole - powiedziała, poprawiając teczki na półce i przyciskając je ciężką podpórką dla książek. - Wczoraj przyłapałam ją jak próbowała wrzucić do twojego pokoju bombę brokatową.

Wolverine - Czw 22 Wrz, 2022 12:36

O ile mu wiadomo, oceniając po zdarzających mu się przebłyskach dawniej utraconych wspomnień, podróżował. Wiele. Mogła być to kwestia upływających lat i znacznie spowolnionego starzenia lub zwyczajnie potrzeba. Nie był pewien czy zawsze był sam. Spoglądając teraz na Jane, znając ją tak długo jak znał, nie sądził by poradziła sobie w świecie, w którym nie przetrwałaby bez Profesora i jego pomocnej ręki lata temu. Uratował wiele żyć. Nawet teraz, kiedy sytuacja zdawała się znajdować pod kontrolą wiedział, że ukrywała głęboko zakorzeniony strach. Nigdzie w świecie wiele mutantów nie znajdowało akceptacji i swojego miejsca w świecie, kiedy już przewinęli się przez Instytut Charles’a. Było bowiem obietnicą, nadzieją, że dobro wraca.

Rozmyślając, zorientował się, że sam wyszukuje spokojniejszych, mniejszych miejscowości niż wielkich metropolii. Spokój był oazą, której oboje pragnęli, ale nie potrafili odnaleźć. Mimo to było coś kojącego w zgiełku niosącego się korytarzami szkoły. Przypominało ul. Toczyło się tu życie w beztroskiej harmonii.

Chyba sam nie zdawał sobie sprawy z całokształtu umiejętności dziewczyny. Ukazywała mu zaledwie namiastkę. Nie zdawał sobie sprawy ani ze skali potęgi, ani zagrożenia jakim były emocje. Emocja była niebezpieczna dla wielu mutantów. On sam niekiedy zdawał się emanować jedynie gniewem, było to niezwykle niezawodne paliwo, ale jakże szkodliwe.

Spojrzał na Jane, domyślił się, że cokolwiek działo się teraz w jej głowie nie służyło ani jej, ani folderom. Odwrócił się w hej kierunku akurat w momencie, w którym szczęśliwym trafem, dość sprawnie, nie upuściła ani jednego ku podłodze.
Chyba udało mu się sprowadzić ją na ziemię. Zaśmiał się cicho, i nieznacznie.

— Spore niedopowiedzenie, — przyznał, nie był zły, ale też nie kipiał z tego powodu radością. Westchnął, odstawiając ostatnie foldery z kartonu na półkę.
— Wspomnę o tym Profesorowi, kiedy następnym razem odmówi mi dostępu do klucza od pokoju.

Zdecydowanie nie marzyła mu się wizja Jubilee panoszącej się w jego rzeczach, siejąc brokatowy chaos.

Jane - Czw 22 Wrz, 2022 20:57

Parsknęła śmiechem, w ostatniej chwili przytrzymując się regału, bo się niebezpiecznie zachwiała.

- Powiedziałabym, że mógłbyś wrzucić tę brokatową bombę do jej pokoju w ramach odwetu, ale znając Jubs, to pewnie by się ucieszyła, że jej pokój błyszczy wszystkimi kolorami tęczy. Nie mówiąc już o tym, że Storm by pewnie cię usmażyła za Jubilee roznoszącą to świństwo po całej szkole.

Co do klucza, to niestety miał rację. Niewiele pomieszczeń bywało zamykanych, a każdy pokój miał bezkluczowy zamek od środka pozwalający na prywatność w jego zaciszu. Profesor ufał uczniom i rezydentom, że będą szanować cudzą prywatność i to działało. Zwykle to tylko uczniowie naruszali sobie wzajemnie prywatność. No i Jubilation Lee, która była źródłem większości kłopotów. Kary nie pomagały, bo i tak zawsze znajdowała w nich rozrywkę. Jubi była zwyczajnie niereformowalna.

- Chyba minie trochę czasu nim wróci ze Szkocji - westchnęła, biorąc do ręki kolejną porcję teczek i upychając je równo na regale. Przesuwała przy tym podpórkę, by cały ten nabój się nie rozsypał. - Czemu nie dziwię się po tym co się tu wydarzyło. Wiem gdzie Profesor trzyma klucze. Możemy poszukać tego od twojego pokoju. Wątpię by miał coś przeciwko temu, zwłaszcza po ostatnim wybryku Jubs.

Wolverine - Nie 02 Paź, 2022 13:18

Nie uśmiechnął się, ale cała jego sylwetka emanowała rozbawieniem. Pomimo irytacji nie potrafił gniewać się na długo na, którekolwiek z podopiecznych Charles’a. Wydobywał z nich coś, w efekcie było w nich coś urokliwego i sam nie mógł nie zatroszczyć się o nich od czasu do czasu. Jubilee nie była wyjątkiem, doceniał w niej tę iskierkę, rozjaśniała atmosferę, gdziekolwiek się pojawiała, i choć dla niego było tego już zbyt wiele ulegał tylko irytacji, w końcu brokat nie był rzeczą, za którą prędko zatęskni.

Zmarszczył brwi na samą myśl. Przy jego zdolnościach z pewnością by się nie zawahała, wielu zapominało o części, w której właściwie było to bolesne. Na jego szczęście próg bólu wybił się wystarczająco, by w odwecie go wkurzyć.

— Nie planuję, grać w tę grę psikusów. Póki co. . . — wzruszył ramionami.
Zamknął pudło wieczkiem z półki niżej. Czas na kolejne pudło.

Szczerze powiedziawszy nie miał pojęcia, dokąd pojechał Profesor. Szkocja brzmiała jak dobry wybór. Musiało umknąć to jego uwadze. Prawdopodobnie nie świadczyło to o nim najlepiej…

— Myślę, że nie zaszkodzi spróbować. — powiedział otwierając, kolejny karton, nie ruszył się z miejsca, zerkając na nią pytająco.
— hmm. . . Ten sam regał?

Jane - Nie 02 Paź, 2022 16:44

Póki co.
Właściwie to Jane nie miałaby nic przeciwko małej "prank war" by oderwać się od szarej codzienności wypełnionej odpowiedzialnościami. Oczywiście wcześniej musieliby gdzieś wysłać Ororo. Wkurzona Storm bywała naprawdę niebezpieczna i sama myśl o dostaniu piorunem w pewne części ciała była już bolesna.

- Obawiam się, że brak reakcji może spowodować eskalację ze strony Jubilee - westchnęła. - Może jak Profesor wróci, to uda mu się ją utemperować.

- Tak, ten sam - odpowiedziała, zerkając na to ile miejsca na półce zostało. - Wejdzie na tę półkę z połowę kartonu. Reszta na tę niżej. Teoretycznie wszystkie kartony z biura powinny wejść na ten regał.

Dobrze upychała wszystko, bo wolała, by zostało trochę wolnego miejsca na dole, niż gdyby miała zmieniać system etykietowania regałów, który i tak sprawił trochę problemów. Lata przerwy w działalności szkoły tylko skomplikowały proces archiwizacji całej papierkologii, nie wspominając już o tym, że spora część papierów wyglądała jakby ktoś je pozbierał z podłogi i poskładał byle jak i wepchnął w karton. Jane lubiła i wyzwania i puzzle, ale to było już trochę za dużo.

- Gdybyś chciał mieć przerwę od tego wszystkiego - machnęła ręką w stronę drzwi, mając na myśli szkołę, a nie archiwum - to gdzie byś wyjechał?

Włóczęga bez celu nie była czymś, na co by się porwała, ale może jakieś spokojne miejsce na weekend albo jeden tydzień? Najlepiej gdzieś z dala od ludzi.

Wolverine - Śro 05 Paź, 2022 13:35

Sytuacja wydawała się bez wyjścia, obecnie. Profesor znajdował się poza granicami, a Ororo było bliżej jego nastawieniu i jednocześnie znacznie dalej. Gdyby miał taką możliwość usunął by się możliwie jak najdalej od narastającego problemu wokół rozentuzjazmowanej, pozbawionej granic Jubilee. Niefortunnie, mógł postawić się w pozycji odpowiedzialnego i postawić się problemowi, jedynie pozwalając mu narastać poprzez nacisk sprzeciwu, który jedynie dodawał jej zachęty. Opcja druga, dołączył by do gry niekończących się żartów, wiecznie kłopocząc się z konsekwencjami oraz Ororo, która w miarę możliwości nie uciekała się do łagodnych w stosunku do niego metod. Jego wytrzymałość pozwalała na wiele. Cieszył się, że nie udało się mu jeszcze jej podpaść.

Jego myśli wróciły ku Jane, gdy wspomniała o prawdopodobnie jedynym skutecznym rozwiązaniu. Oczywiście.

Westchnął mimowolnie.
— Charles zdecydowanie ma coś o czym ja zapominam. — napomknął bez dalszych wyjaśnień. Zamiast tego odłożył pusty karton na bok i otwierając kolejny przystąpił do tej samej czynności, którą wykonali przed chwilą. Mieli przed sobą dużo monotonnej roboty. Przynajmniej rozmowa pozwalała mu oderwać się od znużenia rutyną.
Nie widział dokładnie jak dobrze wykonywał robotę ustawiania folderów na półce, ale zdawało mu się, że zmieścił na niej całkiem sporo, wystarczająco, by zmieścić ich więcej. Zdolny był więc uwierzyć, że regał wystarczy by pomieścić je wszystkie, bez rozszerzonej wiedzy z zakresu logistyki. Wątpił, by Jane sama takowe miała, ale radziła sobie znacznie lepiej.

Nie odpowiedział od razu. Był we wielu miejscach, z których w większości wciąż dobrze nie pamiętał. Wiedział, jednak, że z żadnym z nich nie nawiązał wystarczającej więzi, by zostać na stałe. Nie miał nawet pewności, czy szkoła jest takim miejscem. Z pewnością czuł się tu wystarczająco komfortowo…

— Nikt nie zadał mi wcześniej takiego pytania… — przyznał z lekką konsternacją.
— Miejsca, w których byłem dotąd, bywały zbyt małe by zasłużyć na swe miejsce na mapie. Mieszkańcy nie zwracali na mnie uwagi, dopóki nie mieli innej opcji. Albo, miejsca, które mogły przysłużyć mi odkryciu choć jednego skrytego wspomnienia… — tu urwał, uśmiechnął się jednak, zdając sobie sprawę ze znaczenia tego pytania.
— Nie szczególnie interesują mnie wyjazdy rekreacyjne, ale obecnymi odpowiedzialnościami? Niedaleko, nie na długo.

Być może nie była to budująca odpowiedź, czy detaliczna, ale jedyna, jakiej mógł udzielić.

Jane - Śro 05 Paź, 2022 19:33

Jane upychała kolejne porcje teczek, słuchając odpowiedzi Logana. Zostało pół kartonu, kiedy skończyło się miejsca na najwyższej półce. Wyciągnęła z tylnej kieszeni jeansów niedużą plakietkę i wyszarpnęła ostatnią teczkę, po czym szybko skopiowała permanentnym markerem informacje w wyznaczone na znaczniku miejsce i wcisnęła teczkę na swoje miejsce. Przycisnęła tabliczkę do brzegu półki. Spod jej dłoni wydobył się zielony błysk jej mocy, kiedy połączyła regał z plakietką.

- Właśnie takie małe miejsca zasługują jak najbardziej by wiedzieć gdzie są - powiedziała, siadając na platformie i przesuwając się na jej brzeg. Poręcz zabezpieczająca znalazła się ze dwa centymetry nad jej głową. Jedno mrugnięcie i ześlizgnęła się by zeskoczyć na podłogę.

- Na plażę? - zapytała z lekkim uśmiechem, przepychając telekinetycznie drabinę obok nich na początek regału.

Właściwie to nie potrafiła go sobie wyobrazić na plaży. Zawsze jakoś widziała go w kraciastej flaneli, z siekierą przerzuconą przez ramię i cygarem albo piwem w drugiej ręce, spędzającego czas w chacie z bali w środku jakiejś puszczy, gdzie w promieniu kilkudziesięciu co najmniej kilometrów nie ma żywej duszy. Gdy o tym teraz myślała, to ta opcja wydawała się coraz bardziej kusząca. Ale bez jakiegokolwiek towarzystwa traciła sporo ze swojego uroku.

Wolverine - Pią 28 Paź, 2022 15:27

Szczerze powiedziawszy zaczynała mu się podobać sytuacja w jakiej się znalazł. Ktoś kiedyś mu powiedział - nic nie dzieje się z przypadku - a może gdzieś to zobaczył. Brzmiało to nieco jak jedno z tych sloganów, które rozpowszechnia kościół. Nieco oklepane, ale jakby na to spojrzeć z innej strony, niepostrzeżenie nabiera to sensu.

Czy z perspektywy czasu nie zdążył się sam o tym przekonać?

Znali się wystarczająco długo, by ich spotkania, w jakże zaskakujących okolicznościach, przestały być niekomfortowe i niezręczne, choć zdarzały się wyjątki, temu nie mógł zaprzeczyć.

Ustawił kolejną teczkę na półkę, i wzruszył ramionami zaraz po tym nie zastanawiając się nad tym zbytnio. Przyszło mu to z łatwością, możliwe, że znalazł coś w jej słowach, z czym się nie zgadzał. W jego intencji nigdy nie było osadzenie się w miejscu, które pojawia się na mapie pośród wielkich metropolii, które wzbudzały w nim sympatii, ale i nie wzbudzały w nim sympatii tajne kryjówki Stryker'a, ich także nie było na byle jakiej mapie. Był nieco skonfliktowany i musiał przyznać jej choć odrobinę racji.

— Póki nie robi się nazbyt tłoczno. — odpowiedział. Zerkając w jej kierunku zmarszczył brwi za sprawą jej nieco przebiegłego uśmiechu, z początku, po chwili chyba się rozmarzyła... Odchrząknął cicho.

— Plaża? Jane, bez urazy, ale miewałaś lepsze pomysły.

Jane - Pią 28 Paź, 2022 17:00

- A co złego jest w plaży? - zapytała, wyciągając z kartonu ostatnią porcję teczek. - I mówię tu o cichej plaży, gdzie nie ma nikogo innego. Jakaś bezludna wyspa, albo Bora-Bora może? No może trochę za daleko wybiegłam teraz wyobraźnią, ale chociażby nad jeziorem. W przerwach można spróbować złapać rybę do upieczenia na ognisku.

Jane się nieco rozmarzyła. Prawda była taka, że ostatni raz na jakichkolwiek wakacjach była na długo nim ją porwano. Dobrą dekadę temu, jeśli dobrze policzyła, może nawet jeszcze dawniej. Potem ją uwięziono, a później była zajęta tym, by się nauczyć ufać innym, a jeszcze później Profesor znalazł dla niej zajęcie w szkole i jakoś nie bardzo miała ochotę, czy może odwagę, by się oddalać, tym bardziej kompletnie samej.

Bała się, co by się stało, gdyby nie potrafiła zapanować nad swoimi mocami. Już raz się zdarzyło, że trawnik obok szkoły zamienił się w wielki krater spalonej ziemi. Tutaj w razie czego był ktoś, kto mógłby ją powstrzymać albo chociaż zredukować skutki. Ale tam, w wielkim świecie, nie mogła liczyć na to.

- Złapałbyś trochę opalenizny i witaminy D - dodała, ustawiając przy ostatniej teczce na półce podpórkę. - Idziemy po resztę?

Złapała rączkę wózka i pociągnęła ją w stronę wyjścia.

//Biuro [oboje]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group