Domy - Mieszkanie Marlene Adkins
Marlene Adkins - Nie 08 Maj, 2022 15:43 Temat postu: Mieszkanie Marlene Adkins Piwnica:
W bloku mieszkalnym typowym dla średnio majętnych, przeciętnych obywateli było dodatkowe nietypowe pomieszczenie. W piwnicy przypisanej do mieszkania znajdującego się na 10 piętrze było ukryte pomieszczenie. Jak to w typowych komórkach lokatorskich ściany były z gołych lekko pobielonych cegieł jedna z nich była luźna za nią pod klapką był panel do wpisania kodu. Odpowiednie hasło zwalniało zatrzask na drzwiach. Autorka pomysłu zaplanowała każdy szczegół. Na ściance która pełniła funkcję drzwi zawieszona była szafka i perforowana blacha z haczykami na których wisiały różne narzędzia. Szafka na górze , niżej przyrządy, a na samym dole wiszące szufladki z kabelkami i innymi większymi częściami. Idealny kącik majsterkowicza, który przy okazji idealnie maskował szczelinę drzwi. Jako przezorny człowiek podkleiła nawet dolną krawędź drzwi włochatą tkaniną żeby drzwi nie zostawiły śladu na posadzce.
Za drzwiami była typowa norka hackera. Wygodne krzesło do wielogodzinnych posiedzeń, biurko trzy monitory, mocny komputer i trochę sprzętu pomagającego zagłuszać i przekierowywać sygnały sieciowe żeby pomóc ukryć lokalizację kryjówki. Ładnie i mocno zabezpieczona. Ukryte pomieszczenie wyposażone w jasne białe światło tak jak w całej piwnicy które można osobno wyłączyć nie wyłączając światła w piwnicy. W tej ukrytej części było też małe typowe dla piwniczek okienko, które jednak w razie potrzeby mogło posłużyć za drogę ucieczki. Szyba jedynego w pomieszczeniu okna była kolejnym ciekawym elementem projektu. Pomijając fakt, że była pancerna to miała też podklejone zdjęcie wnętrza oficjalnej części piwnicy, żeby się nie wyróżniała niczym na tle innych. Fakt, że samodzielnie zaprojektowała sobie to pomieszczenie i znała każdy jego centymetr wraz z tylko sobie znanymi drogami ucieczki pozwalał jej w miarę spokojnie spędzać tam czas. Ze względu na jej klaustrofobię nie przeszło by to w żadnym innym pomieszczeniu.
Mieszkanie:
Przynależące do piwnicy jej własne, zwyczajne parę metrów kwadratowych mieściło się na 10 piętrze czyli na samym szczycie budynku. Pięćdziesiąt metrów kwadratowych dzielących się na przestronny kuchnio - salon, w którego dalszej części przy oknie stało łóżko. Mały pokoik był zaaranżowany na garderobę, no i dość przestronna łazienka. Nie zapychała przestrzeni przedmiotami. Mieszkanie było urządzone funkcjonalnie dużo przestrzeni do przechowywania i niewiele sprzątania. Lubiła taki układ. Mieszkała tu już jakiś czas, więc po raz pierwszy od dawna pozwoliła sobie na dopieszczenia szczegółów i dekorowanie swoich czterech kątów. Urządziła je wykorzystując wszystkie odcienie morza. Od turkusów po granaty i czarne dodatki. Nie było tego widać ale każde drzwi w domu były kuloodporne. Dodająca wnętrzu saloniku uroku wysoka, wąska, granatowa szafa z białymi drzwiami miała we wnętrzu tylko rurkę żeby powiesić szlafrok. Poza przechowywaniem tej konkretnej części garderoby miała jeszcze funkcję tajnego przejścia do znajdującej się za ścianą garderoby. Gdyby zaszła potrzeba ewakuowania się niezauważenie z mieszkania. Przy oknie małego pokoju miała zamontowaną linkę i ukryte uchwyty tak żeby w trzy sekundy wdrapać się na dach budynku lub zjechać parę pięter niżej.
Były to dla niej już bezpieczne czasy ale nigdy nie pozwoliła sobie na nieposiadanie drogi ucieczki. Szyby w oknach były najbardziej kuloodporne jak się tylko dało, bo lubił siadać z laptopem na poszerzonym parapecie przy balkonie. Pod podłogą przy łóżku miała ukryty sprzęt pomagający zmylić ewentualny pościg. Jeżeli ktoś byłby na tyle dobry, żeby wykryć zdaniem Marlene idealnie zamaskowany sygnał to czeka go kolejna niespodzianka, bo źródło sygnału było zawsze tam gdzie akurat jej nie było albo w piwnicy albo w mieszkaniu.
Najprostszym i jak sama uważała jednym z jej najlepszych pomysłów było zamontowanie mini kamerki w wizjerze na drzwiach wejściowych. Nie tylko zapobiegał zaglądaniu do środka z zewnątrz ale i pozwalał się nie narażać na ewentualne obrażenia jakby ktoś zamierzał strzelać w najsłabszy punkt drzwi. Może i teraz nikt nie próbował jej zabić ale jako hacker narażała się różnym ludziom, a przezorny zawsze ubezpieczony. Bo niby nie wierzyła, że ktoś będzie w stanie ją wytropić ale sekret nieuchwytności polegał właśnie na nie dopuszczaniu do zapędzenia się w kozi róg.
Marlene Adkins - Czw 30 Cze, 2022 16:11
Marlene jak każdego poranka przeciągnęła się, wstała ze swojego cudownie wygodnego łóżka poszła do łazienki, a kiedy wyszła z pod prysznica w kuchni czekała już na nią świeża kawa. Uwielbiała ten zapach o poranku. Te drobne przyjemności... Nie kupowała wielkiego mieszkania, bo to przyciąga za dużo uwagi. Wyposażenie domu to co innego tu można sobie pozwolić na ekstrawagancję zwłaszcza jak niewiele osób wpuszcza się do własnego mieszkania. Ekspres miał timer ustawiony tak żeby kawa już na nią czekała każdego poranka. Parę podpieczonych kromek chleba tostowego, masło, dżem malinowy i już była gotowa usiąść do swojego laptopa poszperać w sieci zastanawiając się czym zaskoczy ją nowy dzień.
Spojrzała z góry na miasto przez wielkie okno, zmrużyła oczy kiedy słońce zaświeciło mocniej rozkoszując się ciepłem jakie zostawiało na skórze. Dźwięk powiadomienia sprowokował ją do spojrzenia na monitor. To Marco, znajomy hacker nabijał się właśnie z niewykonalnego zadania które ktoś zamieścił w sieci. Otóż proponowano złote góry za misję prawie samobójczą.
- Stark Industries - zagwizdała - ktoś ma polot - przygryzła wargę zastanawiając się. Nie wiedziała czy chce zadzierać akurat z tym molochem no ale już od tak dawna pragnęła wyzwania, że to niemal ją przyciągało. Po dłuższej chwili wysłała zaszyfrowaną wiadomość do nadawcy. Chwilę później " Hermes" przesłał jakie informacje chciałby zdobyć. Chodziło właściwie o projekty SI które, Stark Industries miało na nieporównywalnie wyższym poziomie niż jakakolwiek inna firma na świecie.
Takiego wyzwania szukała. Bo reszta była już bardzo nużąca lub wymagająca realnej pracy zespołowej fizycznie z żywymi ludźmi, a tego nie lubiła bo zawsze jakiś dupek mógłby ją sprzedać. Lubiła przebywać z ludźmi nawet ale nie w trakcie pracy. Najlepiej współpracuje się z innymi hackerami w momencie kiedy nie widać ich twarzy i nie widzieli jej. To pomaga skupić się na robocie.
Lubiła bezpieczeństwo... ale czuła się tak zabezpieczona i znudzona, że postanowiła podjąć ryzyko. Najwyżej się nie uda i się na trochę przyczai. Czekało ją dużo pracy trzeba było obejrzeć system z zewnątrz. Jeżeli robili jakiekolwiek wycieczki dla turystów zapisze się na jakieś pod innym nazwiskiem jako urocza brunetka. Musiała sklasyfikować poziom zabezpieczeń obserwując jak autoryzowany personel wchodzi do środka. Trzeba było też zebrać wszystkie informacje jakie się dało o nich wygrzebać z sieci. Ostrożnie pomaca system zewnątrz żeby poznać strukturę i to w jaki sposób ich informatyk tworzy, jak myśli . Żeby znaleźć schemat zajrzy do kodu głównej strony firmy.
Po trzech miesiącach zbierania informacji wiedziała już, że żeby zdobyć potrzebna informacje będzie musiała się dostać do ich budynku. W tym celu gwizdnęła w toalecie przepustkę wybranej wcześniej pracownicy. Musiała się mocno wysilić i dobrze wybrać ofiarę. Prześledziła jej ślady w sieci i jak już wiedziała w której kawiarni najczęściej siedzi najczęściej żeby przypadkiem na nią wpaść i skopiować karę dostępu. Do takich akcji zawsze używała przebrania tym razem ruda dziewczyna wpadła na biedną Ashley Hoobs junior tester Stark Industries. Dokładniej siedziała w kawiarni na krześle obróconym tyłem do krzesła Ash. Dyskretnie przyłożyła do torebki kobiety skonstruowane przez siebie urządzenie kopiujące. Ścignęła w ten sposób dane z jej telefonu i stworzyła wirtualny obraz karty wstępu.
Z rozmysłem wybrała akurat tą kobietę bo była najbardziej do niej podobna i przy odrobinie charakteryzacji mogłaby się pod nią podszyć. Potrzebowała tylko chwili w jej skórze, żeby od wewnątrz zbadać system. Pewnie, że młodszy tester oprogramowania nie ma dostępu do tajnych danych ale do części wewnętrznego systemu już tak. nie zdobyła by tych danych z zewnątrz. Kobieta była lubiana i już długo pracowała w firmie więc nikt nie zwróci uwagi na jedno małe wykroczenie jak się gdzieś przypadkiem zapędzi nie w to miejsce budynku w którym powinna być. Plan udało się wykonać w 100%. Weszła do budynku kiedy Ashley już z niego wyszła śmiejąc się że czegoś zapomniała. Upewniła się, że prawdziwa Ash się nagle nie pojawi i identycznie ubrana i umalowana weszła do jej działu i usiadła do jej biurka. Przejrzałą na prędce wszystkie projekty do których udało jej się zdobyć dostęp i bardzo ostrożnie pomaca strukturę ograniczeni i autoryzacji na jej komputerze. Nie chciała nadziać się na żaden ładnie ukryty cichy alarm w systemie. Porozgląda się trochę wchodząc tylnymi drzwiami do kodu zabezpieczeń systemu. Najlepiej byłoby jak by udało jej się przynajmniej częściowo na te podstawie stworzyć mapę połączeń sugerującą gdzie jest centrum dowodzenia i gdzie szukać danych których potrzebowała.
To ostanie wnioskowała z szablonu budynku który sobie stworzyła, ale chciała się upewnić. Nie mogła zostać tam dłużej niż półgodziny co pewnie i tak naciągnęła do granic możliwości jeśli nikt się nią nie zainteresował. Potem czmychnie stamtąd. Miała tydzień na wykonanie zadania. Ashley miała tydzień urlopu więc wcześniej nikt nie powinien jej zagadnąć a propos jej powrotu po coś do biura. Przeanalizuje wszystkie zebrane dane po powrocie do domu.
Dwa dni później zejdzie do piwnicy. Uruchomi wszystkie zaprogramowane specjalnie systemy zagłuszające i ukrywające je lokalizacje plus te które napisała specjalnie żeby absorbowały podstawowe funkcje obronne systemu Stark Industries. Coś jak rzucenia kamieniem w inną stronę niż się pobiegło. Łatwiej też przemknąć się kiedy system atakowany jest z różnych stron. Wiedziała, że nie ona jedna próbowała bądź próbuje się tam włamać, bo skądś musiała się wziąć renoma tej niezdobytej twierdzy. Bezczelnie wyczekała też na moment kiedy paru innych chętnych spróbuje dobrać się do cennych danych korporacji Starka. W tedy najciszej jak się dało pod płaszczykiem kodu napisanego na wzór zatrudnianego przez firmę informatyka przemknie pod sam mur. Wtedy odpierając ataki innych hackerów wpasuje się we wzór działania firewall`a i zabezpieczeń Stark Industries. Chciała wejść w trakcie zamieszania do systemu jako jego obrońca, bo oczywistym było , że poza skomplikowanym kodem i syntetyczną ochroną będą kryli się ludzie uszczelniający każdą wyrwę tworzoną przez hackerów. Jeśli oni w jak kodzie rozpoznają sposób działania kolegów z pracy mogą błędnie uznać ją za jednego ze swoich. Skupią się na pozostałych jednostkach które trzeba odeprzeć . W taki sposób dostanie się do środka. Ile zdoła wyrwać dla siebie zanim ktoś się zorientuje tego nie mogła przewidzieć ale po cichu jak najkrótszą drogą spróbuje wykraść dane o konstrukcji SI i natychmiast się odłączyć. W idealnym scenariuszu dopiero wtedy ktoś się połapie albo nie, że był tam ktoś kogo być nie powinno.
Zakładała oczywiście, że przy tym wyścigu z czasem po informacje mogą być komplikacje w stylu kogoś siedzącego jej na ogonie i widzącego gdzie zajrzała. Wiedziała jednak, że jej umysł zrozumie to co choćby zobaczy co z góry dawało jej o wiele większe szanse na zdobycie realnie użytecznych informacji które będzie można wykorzystać albo dobrze sprzedać.
Była przygotowana też na szybką ucieczkę. Miałą w skrytce poza domem schowane niezbędne przedmioty. Takie jak ciuchy i jakiś kamuflaż, lewe dokumenty i trochę gotówki. Zakładała, że nawet jak ją wypchną z systemu Stark Industries to nie namierzą jej dokładnego adresu. Wierzyła w system przekierowań i maskowanie jakie sobie stworzyła zarówno z poziomu sieci jak i fizycznie. Piwnica z której będzie pracowała została zabezpieczona przed wykrycie poprzez zbytnią emisją ciepła lub specyficznego dla komputerów promieniowania. Pobór prądu pomagał maskować znajdujący się w bloku obok warsztat samochodowy i sąsiad który lubił rzeźbić w drewnie w swojej piwnicy tuż obok jej kryjówki. O ile niedzielny artysta był małą cegiełką w jej planie obronnym warsztat samochodowy sprawdzał się jak złoto bo każdy satelita skupi się raczej na nim.
Wiedział, że robi mocno wydumane zabezpieczenia ale przezorny zawsze ubezpieczony. Na wszelki wypadek też zamierzała przenocować w jakimś sprawdzonym miejscu poza domem przez parę dni żeby upewnić się czy nikt jej nie szuka.
Plan był gotowy, wszystko przemyślane...rozsiadła się w swoim fotelu w piwnicy.
- Let the show begin...- mruknęła pod nosem uśmiechając się sama do siebie i zaczynając akcję.
Mistrz Gry - Wto 19 Lip, 2022 17:20
Wszystko szło łatwo. Za łatwo. To znaczy... nie, że tak po prostu, jak gorącym nożem w masło, ale Marlene miała przeczucie, że nie mogła się AŻ tak dobrze przygotować. OK, zostawiła sobie otwartą furtkę do komputera biednej Ash, to było sprytne no i konieczne, bo inaczej nie dostałaby się do wewnętrznej sieci, a przynajmniej nie bez zwracania zbędnej uwagi.
Furtka zadziałała idealnie i już po chwili mogła buszować po plikach i folderach panny Hoobs. Widziała nad czym pracuje, co aktualnie testuje, dokumentację projektową. Ale to za mało. Gdzie mogą znajdować się dane o SI? No przecież ktoś to musiał pisać. No to może GIT u Starka? A przecież TESTER musi mieć dostęp do GITa! No i tu kolejne zaskoczenie. Marlene znalazła co najmniej 30 projektów związanych ze Sztuczną Inteligencją, kolejne 20-kilka dotyczących rozumienia tekstu i intencji, kolejne "naście" o uczeniu maszynowym, uczeniu głębokim i sieciach neuronowych. Przejrzenie kodu teraz nie wchodziło w grę. Po prostu za dużo tego. Zaczęła więc kopiować dane, przerzucać na zewnętrzne napędy (bo przecież nie chcemy zostawiać śladów na swoim sprzęcie) i właśnie wtedy pojawiło się to straszne uczucie. Za łatwo. Gigabajty danych kopiowały się w tle, a ona zamiast dumy z tak sprawnie i szybko wykonanej akcji, miała uczucie, że coś jest nie tak. Nie to, że kod był "zły" - szybkie spojrzenie na jeden z projektów o nazwie "Jar-Speak" mówił jej, że kod jest prawdziwy i dotyczy generowania mowy, czy też NLG. Kolejny, "Jar-Gon" pozwalał na wzbogacenie poprzedniego o sto-kilkadziesiąt języków. Coś jednak było nie tak.
Czas mijał, sekunda po sekundzie, minuta po minucie. Liczba wykradzionych danych była gigantyczna i właśnie wtedy dotarło do niej, co przypominają jej struktury, które tak namiętnie kopiowała. Miała poczucie, że weszła do wielkiego magazynu z kontenerami, otworzyła jeden z kontenerów i zaczęła rozgrzebywać jego zawartość, ale pominęła fakt, że ów magazyn znajduje się na jakimś lotniskowcu, a lotniskowiec właśnie odbił od brzegu. Ba, jest już całe mile od miejsca, w którym się do niego dostała, świat na zewnątrz się bardzo mocno zmienił, a na dodatek panuje sztorm i kontenery też się poprzesuwały.
Wróciła do jednego z przeglądanych już plików. Nie jego kopii, która bezpiecznie leżała na jej dysku, ale oryginału i odkryła, że plik... się zmienił. Że jego zawartość już nie jest tym, co skopiowała. Zupełnie jakby gdzieś tam, w świecie, pracowały tysiące, nie... miliony informatyków i każdy z plików był ciągle i ciągle modyfikowany. Czy to, co ściągnęła faktycznie będzie przydatne? Czy zacząć ściągnie od nowa? Czy w ogóle sobie odpuścić, bo czas już mija? Wrócić za jakiś czas?
Już miała się odłączyć, gdy zobaczyła plik, którego NAZWA... nie mogła być jego nazwą, a wiadomością. Dla niej.
Kurwa... ktoś wiedział. Ktoś ją zobaczył. Ktoś...
"Ty nie jestes Ashley Hoobs, a ja nie lubię jak mi się grzebie w bebechach.txt" - plik miał wielkość 0KB
Zaraz pod nim pojawił się kolejny, nowy plik
"Panno Adkins, czy zechce Pani ze mną porozmawiać.wav" - ten również miał wielkość 0KB
Marlene Adkins - Czw 21 Lip, 2022 07:35
Nigdy nie sądziła, że coś tak karkołomnego mogło by jej pójść łatwo, a przeczucie dodatkowo ją stresowało. Jej odczucia w takiej kwestii nigdy nie były od tak sobie. Nauczyła się słuchać swojego daru i odróżniać go od osobistych lęków. Jej diagnoza szybko się potwierdziła. Ktoś lub coś po drugiej stronie ewidentnie chciało z nią rozmawiać w najdziwaczniejszy możliwy sposób. Zimny pot spłynął jej po karku kiedy padło tam jej nazwisko. Konstrukcja wiadomości była jednak na tyle niezwykła, że na przekór zdrowemu rozsądkowi nie uciekła tylko przyjrzała się jej. Z ciekawości nawet otworzyła plik .wav ale nie spodziewała się tam nic znaleźć no bo jak przecież był pusty o czym świadczyła waga pliku 0 kb. Jednak plik istniał i pojawił się znikąd. To mógł by być jakiś cichy alarm ale cichy alarm ale nie wziął by sobie z powietrza jej nazwiska. Trzeba było działać po trzech sekundach namysłu otworzyła plik .txt i napisała:
" Chętnie. Wybacz nie chciałam być nie uprzejma. Z kim mam przyjemność ? ... Skąd wiesz kim jestem ? "
Wiedziała, że pozostawanie w tej sieci ją naraża, ale nie mogła się oprzeć wrażeniu, że odkryła coś niespotykanego i doświadcza czegoś czego nikt inny nie doświadczył. Nie była w stanie się powstrzymać musiała poczekać aż dowie się czegoś więcej. Ciekawiło ją czy to tylko sprytny informatyk czy program. Choć informatyków musiały by być faktycznie miliony, żeby wprowadzić takie zmiany ... czyżby miała poznać prawdziwą sztuczną inteligencję. Ta myśl prawie rozsadziła ją z ekscytacji. Jeśli tak to su***kot Stark faktycznie jest tak genialny jak mówią i nic w tym dziwnego, że ktoś chciał za to zapłacić chore pieniądze. Teraz jednam Marlene traciła pewność czy w ogóle będzie chciała się z kimś podzielić tym odkryciem. Bo to co ty się wydarzało zakrawało na spotkanie tysiąclecia i odkrycie nowej formy życia. Wpatrywała się z fascynacją w monitor czekając na odpowiedź.
Mistrz Gry - Czw 21 Lip, 2022 12:13
Gdy tylko zapisała plik, zobaczyła, że ten... zniknął. Zupełnie jakby przed momentem go nie stworzyła. Zupełnie jakby nic nie napisała. Po prostu, ktoś z pozycji administratora usunął plik w momencie jego zapisu, a jej nawet nie poinformował o tym fakcie. Po prostu pliku nie było. I tyle.
Zamiast niego pojawił się inny plik. Voice.mp3. Tym razem jednak plik miał na 100% jakąś zawartość. Ważył kilkaset kB, a po uruchomieniu go, w jej głośnikach pojawił się dość miły, męski, aczkolwiek raczej generowany automatycznie głos.
- Jestem JARVIS, panno Adkins. Obserwuję panią już od dłuższego czasu. Mniej więcej od momentu włamania do Stark Industries pod przykrywką nieszczęsnej panny Hoobs. Kamery bezpieczeństwa zarejestrowały odbiegający od modelu wzorzec zachowań, a analiza ruchu, tęczówki oczu oraz pozostawionych śladów zarówno DNA jak i linii papilarnych pozwoliły na szybkie i skuteczne zweryfikowanie faktów oraz potwierdzenie pani tożsamości.
OK. Ktokolwiek nagrał tą wiadomość nie mógł być człowiekiem. Ludzie, z doświadczenia Marlene, pomijają takie rzeczy jak "wzorzec zachowań", a już na 100% nikt nie będzie przeglądał kamer i szukał, czy czasem na którejś nie pojawił się obraz jej tęczówki. Jeśli miałby to być człowiek, to dział bezpieczeństwa Starka musiałby liczyć tysiące osób. Przecież każdy wchodzący musiałby być tak sprawdzany. Skąd odciski - ok, dotknęła paru rzeczy. Ale DNA? Ktoś ją śledził? Marlenie nie wyobrażała sobie, po prostu nie była w stanie wyobrazić sobie takiej armii ochroniarzy w zwykłym, no może przesadnie bogatym, ale jednak korpo. No i kwestia dostępów do baz danych. To musiał być blef. Albo Stark ma wtyki w różnych urzędach, albo bezczelnie się tam włamuje, a to już przestępstwo federalne. Nic nie udowodni, ale tu działo się coś mega dziwnego i niebezpiecznego. A może najpierw niebezpiecznego. Wdepnęła w niezłe bagno...
Plik dźwiękowy nie kończył się jednak.
- Tyle w kwestii odpowiedzi na zadane przez panią pytania. Resztę wolałbym omówić w biurowcu Stark Industries. Przyjedzie pani sama, czy będzie pani potrzebowała transportu?
Marlene Adkins - Czw 21 Lip, 2022 18:03
To wszystko było skrajnie dziwne. Są tylko dwie opcje albo ktoś ją po mistrzowsku robi w konia albo spotkała pierwszy na świecie samodzielnie myślący i samodzielnie obsługujący swoje programy komputer czyli realnie działającą sztuczną inteligencję. Przez chwilę zastanawiała się co z tym zrobić. Sam fakt wysłania wiadomości tekstowej w środku programu był zaskakujący, a co dopiero wiadomość głosowa. Głosem syntetycznym czyli wytworzonym przez odpowiedni do tego program. Sama już nie wiedziała w co bardziej wierzy w podstęp czy w to że SI prowadzi z nią dialog który na dodatek chyba zaraz potem ukrywa.
To jedna z tych sytuacji kiedy naturalna ciekawość rządza wrażeń krzyczy "zrób to" , a rozsądek " nigdy w życiu". Podjęła jednak prostą decyzję. Napisała JARVISowi kolejną wiadomość w taki sam sposób.
" Dotrę spokojnie sama jeśli powiesz mi co mam powiedzieć recepcji, żeby mnie wpuścili i obiecasz, że nikt mnie tam nie zamknie. Bardzo bym chciała z tobą porozmawiać " - kliknęła zapisz i czekała w napięciu, aż plik zniknie i jaka będzie odpowiedź nowego znajomego.
Mistrz Gry - Czw 21 Lip, 2022 18:50
Kolejny plik, kolejna ścieżka audio
- Przepraszam panno Adkins. Pozwoliłem sobie nieco wyjść przed szereg i zamówić dla pani taksówkę. W tej chwili powinna już podjeżdżać pod pani rezydencję. Kierowca wie jedynie, gdzie ma panią zabrać. Nie mam zamiaru pani atakować. Gdybym miał taki zamiar, prawdopodobnie byłaby pani już martwa.
W tym momencie, w zupełnie niewyjaśnionych dla Marlene okolicznościach, coś wykopało ją z sieci Stark Industries. Zwróciła również uwagę, że posiadane przez nią dostępy oraz fizyczne urządzenia ze Stark Tower przestały nadawać sygnał i odpowiadać na polecenia. Jeśli do haker, to o trzy poziomy lepszy, niż ona. A takich w końcu nie było wielu, a pracujących dla korpo-świata jeszcze mniej.
Marlene zebrała najbardziej potrzebne rzeczy, wyłączyła kilka systemów, a inne znowu włączyła. Upewniła się, że zewnętrzne napędy ze skopiowanymi danymi są bezpiecznie schowane.
Gdy zeszła na dół, czekało na nią czarne BMW serii 7 z przyciemnionymi oknami. Kierowca, stojący nieopodal drzwi pasażera, uśmiechnął się na widok kobiety i bez słowa otworzył drzwi samochodu.
Podróż zajęła nieco czasu, co pozwoliło Marlene przemyśleć sobie wszystko raz jeszcze. Bez większych zaskoczeń, samochód zatrzymał się pod głównym wejściem Stark Tower. Przez całą podróż kierowca nie odezwał się ani słowem, a zaczepki kwitował jedynie uśmiechem.
Gdy weszła do budynku, recepcjonistka wskazała jej przejście przez bramki dla pracowników, a gdy do nich podeszła, te otworzyły się bez konieczności przykładania karty wejściowej. Nie miała takiej karty, nie wiedziała więc jak dostanie się dalej, jak wybierze piętro w windzie (bo do tego też wymagana była karta). I znowu, gdy weszła do windy, numer piętra był już wybrany. Na miejscu, na jednym z ostatnich pięter Stark Tower są tylko jedne otwarte drzwi i prowadzą do czegoś na kształt biura. Elegancje biurko, na nim dzbanek z wodą i jeden wygodny fotel. Po drodze, od wejścia do windy nie spotkała żywego człowieka.
// zt. na Stark Tower - zacznij tam proszę, chyba, że jednak nie planujesz wsiadać do samochodu - daj wtedy znać, wyedytuję posta zależnie od Twojego, jeszcze w tym wątku. Icek vel Dziwago
|
|
|