To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
X-Men RPG
Forumowa gra RPG oparta o uniwersum Marvela.

Sypialnie (I) - [P] Pokój Jane

Jane - Śro 23 Mar, 2022 20:53
Temat postu: [P] Pokój Jane
Pokój Jane znajduje się na prawym końcu części centralnej budynku szkoły. Wejście jest na wprost kącika rozrywkowego przypisanego do prawego skrzydła. Pokój przed sypialnią Jane jest zajmowany przez Logana.

Sam pokój jest przestronny z wielkim wykuszowym oknem wychodzącym na północną stronę. Widać stąd nie tylko podjazd przed budynkiem, ale też drogę prowadzącą do bramy wjazdowej. Jak niemal każdy pokój w centralnej części także i ten ma ściany wyłożony ciemną boazerią. Komfort zapewnia gruby ciemnoczerwony dywan. Wielkie solidne łóżko stoi przy południowej ścianie oddzielającej sypialnię od korytarza, w której też znajdują się drzwi wejściowe. Dwie pary drzwi w zachodniej ścianie prowadzą odpowiednio do do przestronnej garderoby i dużej łazienki, w której znajduje się osobny prysznic i duża wanna, toaletka z marmurowym blatem, umywalką i dobrze oświetlonym lustrem, za którym jest szafka na przybory toaletowe i leki. Jak większość łazienek w budynku te również posiada okno. Wschodnią część pokoju, na którą otwierają się drzwi wejściowe zajmuje wielki, solidny regał sięgający sufitu, w którego środkową część wbudowano spore biurko. Pod oknem stoi wygodna dwuosobowa sofa i niski stolik kawowy, a wykuszowe okno ma szeroki parapet z siedziskiem wyłożonym obszytą grubą tkaniną pianką pamięciową. W nogach łóżka stoi solidna ławeczka z miękkim siedziskiem, zwykle zawalona ciuchami. Oświetlenie składa się z żyrandola zwisającego pośrodku sufitu, lampek do czytania na stolikach przy łóżku, lampki biurowej na biurku oraz stojącej lampy między sofą a oknem.
Regał w większości zajmują książki i papiery, ale jest tu kilka półek wypełnionych zdjęciami i pamiątkami.

Jane - Czw 18 Kwi, 2024 20:31

//Ambulatorium szkolne

Nie wiedziała czy Logan ma jakiekolwiek napoje wyskokowe u siebie, ale Jane takie miała. Tak, tak, szkoła, brak alkoholu i te sprawy, ale bądźmy szczerzy, że to się odnosiło tylko do przestrzeni, do których uczniowie mieli dostęp. A co pełnoletni przechowywali w swoich pokojach, to już ich sprawa. Warunkiem było tylko, że po opuszczeniu sypialni trzeba było być absolutnie trzeźwym. W końcu czego oczy nie widzą, a nos nie czuje, etc.

- Piwo czy wolisz coś mocniejszego? - zapytała, zamykając za nimi drzwi i przekręcając klucz w zamku. Jeszcze im tego by brakowało, by jakiś nieletni ich nakrył na łamaniu regulaminu.

Pytanie właściwie nie dotyczyło rodzaju alkoholu, a bardziej tego na jaki smak Logan akurat miał ochotę. Zazdrościła mu, że mógłby wypić pół browaru i nadal byłby krystalicznie trzeźwy.

Podeszła do części regału najbliżej okna i dotknęła drewnianego panelu wyglądającego na drzwiczki bez żadnego uchwytu czy zawiasów. Panel kliknął i się przesunął w stronę drzwi ujawniając wnękę, w której tkwiła mała lodówka z kontrabandą.

Wolverine - Sob 20 Kwi, 2024 16:10

Pytanie czy przetrzymywał jakiekolwiek alkohole wysokoprocentowe w większości odpowiadał przecząco. Wypijał je jak zwyczajną gazowaną słodzoną mieszankę chemiczną, którą można znaleźć w szafkach kuchennych. Nie wywoływały na nim żadnych efektów. Dlatego też nie pozostawało nic, co mógł by przechować na kolokwialne "później". Nic nie sugerowało by przejmował się statusem tego miejsca ani faktem, że roi się tu od dzieciaków w przeróżnym wieku. (Choć z czasem nauczył się szanować kilka szkolnych reguł dotyczących jej kadry i rezydentów. Kilka.) Co innego dotyczyło pokoju Jane. Podejrzewał, że posiada swoje skrytki w nie jednym miejscu, niczym wiewiórka ze znacznie sprawniejszą pamięcią. Mógł tylko na tym zyskać.

Wykonał swe zadanie i nie mógł prędzej opuścić Ambulatorium. Przyglądanie się cierpieniom Gambita było równie przygnębiające (głównie ze względu na Laurę), jak satysfakcjonujące i nie mógł znieść już tego widoku, pozostawiając jego los w rękach tych bardziej kompetentnych do tej roboty. Myślał, że wrócą do swego zajęcia w archiwach, ku jego zaskoczeniu znaleźli się w pokoju Jane z zamkniętymi na klucz drzwiami. Wiedział momentalnie, że zasłużyli sobie na chwilę wytchnienia. (Nie żeby była mu potrzebna, ale chętnie korzystał.)

- Mocniejszego. - odpowiedział krótko. Nigdy nie owijał w bawełnę. Albo się go za to chwaliło, albo nienawidziło. Nic pomiędzy.

- Nowa skrytka? Nie zdziwiłbym się, gdybyś miała jedną i w moim pokoju, bez mej wiedzy...

Jane - Pią 26 Kwi, 2024 14:53

Ucieszył ją fakt, że nie skomentował zamknięcia drzwi na klucz, co wyglądało dosyć dwuznacznie, chociaż Weller zrobiła to tylko dlatego, by ich nikt nie nakrył na nielegalnej libacji. Profesor na szczęście wysoko cenił prywatność myśli, więc była spora szansa, że nie miał pojęcia o jej zapasach i ukrytej w regale lodówce.

Skoro Logan chciał coś mocniejszego, to wyciągnęła z dolnej półki nieotwartą jeszcze butelkę Glenfarclas, szkockiej dwudziestopięcioletniej whisky z nutami czekolady, pomarańczy i orzechów. Alkohol był wystarczająco schłodzony, że nie potrzebował żadnego lodu, poza tym Jane nie przepadała za rozwadnianiem whisky, zwłaszcza jeśli miała wyjątkowo dobry smak. Zamknęła lodówkę i drewniany panel, a z szafki obok wyjęła dwie szklanki, paczkę z mieszanką orzechów oraz dużą miseczkę, do której je wsypała. Sprzedawca ze sklepu, w którym kupiła alkohol polecał orzechy do przegryzania w trakcie popijania Glenfarclas.

Zaniosła wszystko na stolik ustawiony przed sofę przy oknie i otwarła butelkę by nalać dwie solidne porcje do obu szklanek. Klapnęła na sofę z westchnieniem ulgi i powąchała aromat napoju.

- To potrzebuję takiego pretekstu, by wpadać do ciebie od czasu do czasu? - zapytała go uśmiechając się drocząco kącikiem ust. - Chociaż... może to byłby dobry pomysł mimo wszystko - dodała tak enigmatycznym tonem, że nie było wiadomo czy mówi serio czy też może żartuje.

Wolverine - Nie 05 Maj, 2024 18:49

Nie miał pojęcia, czy profesor wiedział o ich skromnej propagandzie, czy nie. Jeśli jednak tak... równie dobrze mógł przymknąć oko. Charles Xavier wykazał się większą cierpliwością i zrozumieniem dla jego przypadku niż ktokolwiek, kogo kiedykolwiek znał, stop, poprawka - pamiętał. Rzecz w tym… W tej chwili był mu naprawdę wdzięczny. Niezależnie od tego, czy oboje skradali się ze swoim tajnym planem, czy też nie, dawało mu to innego rodzaju dreszcz. Przypominało swą postacią te, które miewają młodzi uczniowie, gdyby mają zamiar zrobić coś, co jest surowo zabronione. Niektórzy mogliby powiedzieć, że jest zdecydowanie za stary na takie zachowanie, ale tutaj z Jane nie miało to najmniejszego znaczenia. Po tym wszystkim, czego przyszło im doświadczyć, naturalne było, że nawiązali więź i opracowali system radzenia sobie, każde ze swoim ciężarem. Nie do końca jednakowe, ale spotykali się w środku w kompromisie, niczym pakt zrozumienia. Z tym, że ewoluowało do silniejszej więzi.
Nie pierwszy i nie ostatni raz spotkają się w ten sposób. Jedno było pewne. Przyjmie każde go z radością, tą charakterystyczną dla niego samego.

I tak oto znaleźli się tutaj, dwoje dorosłych cieszących się butelką dwudziestoletniej szkockiej whisky. Uderzenia czekolady, pomarańczy i orzechów płatały figle jego kubkom smakowym. Była delikatna, prawie słodka. A przynajmniej tak mu się wydawało. Nigdy nie pił dla smaku. Nie był koneserem i nie zamierzał nim być. Chodziło o to, by pić. Czy interesowało go głębsze znaczenie trunku w jego szklance? Nie był aż tak szalony. Alkohol, to alkohol, toksyczny bez znaczenia. Zerknął kątem oka na swe niezawodne towarzystwo, a na pytanie wykrzywił usta w grymasie, choć w głosie tliła się iskierka żartobliwości.
- Nie widziałem jeszcze by ograniczał Cię jakiś pretekst. Tylko nie pozwól mi Cię powstrzymać.

Jane - Nie 05 Maj, 2024 20:08

W sumie miał rację. Przy jej możliwościach właściwie mało kto mógłby ją powstrzymać, nawet gdyby nie miała żadnych pretekstów. A jednak zawsze jeśli chodziło o Logana to miała jakiś w zanadrzu, nie zawsze zresztą idealny, ale czuła przymus posiadania wymówki, czy to by jej pomógł [jakby tej pomocy tak naprawdę potrzebowała, tak jak w przypadku przenoszenia i sortowania akt] albo zwyczajnie potrzebowała drinking buddy. Zwłaszcza takiego, który zawsze był trzeźwy i w razie czego mógł ją dostarczyć z powrotem do domu w jednym kawałku. Sama nie wiedziała czy chciałaby móc nigdy się nie upić. Czasem chciała, ale częściej wolała zalać robaka i walczyć z kacem na następny dzień niż pozwolić by mroczne wspomnienia ją torturowały.

- Może za mało mnie widziałeś - stwierdziła, zrzucając buty i siadając po turecku, bokiem do oparcia sofy. - Zakładając całkowicie teoretyczną sytuację - kontynuowała po wzięciu długiego łyka alkoholu. - Jeślibym wzięła twoje słowa za przyzwolenie i zjawiła się u ciebie bez pretekstu i trafiła... hmm, powiedzmy jakbyś właśnie skończył prysznic? To tylko przykład tego, że dawanie komuś wolnej ręki ma czasem minusy.

Dopiła zawartość szklanki jednym ciągiem i nalała sobie kolejną porcję. Szkocka zaczęła ją przyjemnie rozgrzewać, a Jane lubiła ciepło. Po latach marznięcia w kazamatach Strykera nie zamierzała ponownie tego doświadczyć, chociaż upałów też nie znosiła.

Wolverine - Śro 15 Maj, 2024 13:24

Nigdy nie chodziło o wymówki, konsekwencje ani o to, czy by ją powstrzymał, czy nie. Oboje znali rzeczywistość tego wszystkiego. Nawet jako mutantka będąca już niezwyczajną istotą, Jane była niepodobna do żadnej innej. Biorąc pod uwagę to, przez co przeszła, naturalnym było, że szukała wytchnienia u przyjaciela. Był bardziej niż chętny, by się temu podporządkować. Rozumiał jej ból. Jej potrzebę ukrycia go za całą tą zabawą, nie był pewien, ile z tego było czystą i genialną radością, część musiała być. Czy czuliby się tak komfortowo w swoim towarzystwie, gdyby tak nie było?

Pomimo podobieństw, dzieliło ich wiele przeciwieństw. Niektóre były nieistotne, inne uderzały go czasami w sposób, w jaki mogło to uderzyć tylko osobę taką jak on. I nawet wiedząc to wszystko, Logan nie miał stuprocentowej pewności, czy naprawdę mogą przynieść sobie nawzajem ulgę. Dzień się kończy, a w nocy po raz kolejny przeżywają swoje koszmary. On nie mógł od nich uciec z łatwością jaką daje butelka mocnego trunku. Ona mogła. Na chwilę, za niewielką cenę porannego kaca. Oczywiście nie przeszkadzało mu to, cieszył się, że mógł, cieszył się, że mógł być tam, aby zabrać ją do domu po wszystkim, a nie obcy człowiek. Za każdym razem inny, w innej taksówce. Na tym kończyło się jego zaufanie do usług taksówkarskich.

- Najwyraźniej - wymamrotał, obserwując ją. Niekiedy sposób, w jaki się poruszała, był swobodny, jakoby tlił się w niej dawny płomień witalności. Podobało mu się to. Nie powinna była tego zatracić. Każdy dzień był grą polegającą na odkrywaniu coraz większej ilości zagubionych elementów. Problem polega na tym, że często nawet nie wiesz, gdzie pasują do pełnego obrazu.
- Na pewno nie będzie to niczyja strata... - wzruszył ramionami, jakby wcale mu to nie przeszkadzało. Owszem, to byłaby dziwna sytuacja, ale kim on był, żeby się wstydzić? Kto powiedział, że to są wady, pomyślał.
- Nie potrzebujesz powodu, ale miło jest gdzieś zacząć, w przeciwnym razie jest to po prostu dziwne. Nie twój rodzaj gry.

Prawdę mówiąc, nigdy nie widział, żeby była nieciekawa lub znudzona. Wszystko miało cel, nawet przekładanie pudeł i teczek w cholernym archiwum... Ale może się przecież mylić.

Jane - Śro 15 Maj, 2024 16:12

Jane się zakrztusiła whisky, kiedy Logan ot tak, jakby mówił o pogodzie, oznajmił, że jakby go zobaczyła świeżo spod prysznica, to żadne z nich nie byłoby stratne. Zajęło jej chwilę odzyskanie oddechu, po czym dopiła resztę alkoholu ze szklanki, dolała whisky Loganowi, a także sobie.

Czy Logan właśnie wystosował otwarte zaproszenie? A może to była kanadyjska metoda flirtowania? Czy on w ogóle umiał to robić? Jane zawsze miała problem z podtekstami i sugestiami. Parę razy jeszcze za szkolnych czasów sprzed porwania zdarzyło jej się bardzo opacznie zrozumieć chłopców z jej szkoły i wyczytywała zbyt wiele z zupełnie niewinnych konwersacji. Skłamałaby, gdyby twierdziła, że na początku jej pobytu u Xaviera nie była zafascynowana Loganem. Nie wiedziała czemu, ale czuła się w jego towarzystwie zawsze bezpiecznie, nawet jeśli jej pierwotna mutacja czyniła interakcje z innymi mutantami trudnymi. Nadal zdarzało się jej mieć koszmary z przeszłości, najczęściej te z dnia jej ucieczki. Dziwnym trafem często kończyły się one tym, że pojawiał się w nich właśnie Logan wyciągając do niej pomocną dłoń. Czy to dlatego, że tyle razy w przeszłości to właśnie on pomagał mi się obudzić, kiedy miałam koszmary? Sama myśl o tych snach, a także niektórych kompletnie odmiennej natury sprawiły, że poczuła uderzenie gorąca na twarzy. Całe szczęście, że wypiła już na tyle whisky, że mogła zwalić to na alkohol.

- Nie mój rodzaj? - zapytała, odstawiając szklankę i pochylając się w stronę Logana, opierając ramię na oparciu sofy. - Więc powiedz mi, jaki jest MÓJ rodzaj gry.

Była już delikatnie wstawiona, a jak wiadomo, alkohol rozwiązuje język i przyprawia o przypływy szczerości. Nagle sobie uświadomiła, że zwykle pili w jakimś pubie, gdzieś w plenerze lub pokątnie w podziemiach. To był pierwszy raz, kiedy robili to w jej pokoju. Czy to dlatego właśnie atmosfera była inna, a ona zauważała rzeczy, których wcześniej nie potrafiła dostrzec?

Wolverine - Pią 31 Maj, 2024 14:57

Popijał trunek ze swej szklanki niczym nie poruszony. Odbierał od Jane zupełnie odmienne odczucia, czy to z powodu jego zróżnicowanego w odbiorze zdania, czy też jego lekkoduszności w sposobie jaki się wyraził. Tak czy inaczej pozostawił przed nią otwarte pole, z którego mogła zebrać cokolwiek chciała. Podtekst, czy zwykły żart, z którego mogła by się otrząsnąć przy najbliższej nadarzającej się okazji.

Sprawiało mu to przyjemność. Niczym zwyczajne podburzanie od myśli, po rytm serca. Nie zawsze było to łatwym zadaniem i z tej też właśnie przyczyny było to takie zadowalające, kiedy mu się to udawało. Odstawił na bok pustą szklankę, nie zdejmując z niej swej uwagi. Mógł się domyślić, że próbowała odczytać jego intencje. Choć nie kryła się za jego słowami żadna filozofia kobietom zdarzało się wyciągać z nich głębsze znaczenie, koniec końców wychodziło mu to na dobre. Zazwyczaj. Oczywiście Jane nie była jak inne. Miała zupełnie inne podejście do wielu rzeczy, i u niej to podziwiał. Miała swoje zdanie. Nie była jednak bez usterek i jego pomocna dłoń w przeszłości jak i obecnie nie miała nic do czynienia z jego osobistym zyskiem.

Wzruszył ramionami, jakoby od niechcenia w odpowiedzi na jej pytanie. Alkohol zrobił swoje i rozwiązał jej język. Nie narzekał. Była to jedna z ciekawszych rozmów.

- Działasz pod wpływem emocji... Jak wtedy kiedy się poznaliśmy, zupełnie straciłaś rozum. Nie żeby było w tym coś złego.

Jane - Pią 31 Maj, 2024 15:52

Potrzebowała trzech sekund, by załapać o którym momencie Logan wspomniał. Jej oczy zrobiły się większe, gdy spojrzała na niego, a dłoń przesłoniła jej usta w mało udanej próbie stłumienia śmiechu. Nigdy mu nie powiedziała, ale przy ich spotkaniu w Danger Room to był pierwszy raz, kiedy jej kontrola nad telekinezą była absolutnie perfekcyjna. Poza tym, wspomnienie jak Logana poderwało i przeleciał przez całe pomieszczenie, by zostać przyklejonym do ściany, było bezcennym widokiem, który zawsze jej poprawiał humor. Co prawda, jej towarzysz wcale nie uważał tego za śmieszne, co tylko sprawiało, że cała scena była jeszcze zabawniejsza dla Jane.

- A to źle?
- zapytała i jednym haustem opróżniła swoją szklankę i odstawiła ją na stolik. Wstała, by podejść bliżej Logana, ale potknęła się o własne buty, poleciała do przodu i wylądowała na na jego kolanach. Jedną rękę miała na jego barku, ale druga wylądowała na jego klatce piersiowej. - To właśnie dzięki nim jestem wolna.

Jane pochyliła się, aż jej usta znalazły się przy uchu Logana.

- I dzięki nim nasze pierwsze spotkanie na zawsze wryło mi się w pamięć - wyszeptała. - I przez te wszystkie lata wierz mi, że nie widziałeś jeszcze wszystkiego co potrafię zrobić.

Wolverine - Pią 31 Maj, 2024 16:09

Przez niedługą chwilę żałował, że wspomniał ich pierwsze spotkanie, ale jak to wiele innych pierwszych spotkań jest ono pamiętne. Nie zapomniałby o nim łatwo. Warto tu wspomnieć, że sama Jane prawdopodobnie nie dałaby mu zapomnieć. Był to jeden z jej najbłyskotniejszych osiągnięć ku jemu nieszczęściu.

Wciąż uważał, że mimo wszystko zatraciła tego dnia rozum. Sięgnął po uzupełnioną znów szklankę i upił połowę jej zawartości, po czym znów odstawił. Tuż zanim podniosła się i wpadła wprost na niego, choć jej potknięcie wydawało mu się nieco zbyt fortunne i wyrachowane. Upadła gdzie chciała. Upojenie alkoholowe tylko jej w tym pomogło, uwalniając od jakiegokolwiek odczucia wstydu. Poniekąd. Może się mylić.

- Powiedziałem, że to źle? Wybacz. Nie było to złe lecz znacznie upokarzające, ale w tym tylko tkwi cały sens tej historii. Cieszę się, ale możesz być wolna z dala od mej dumy. - powiedział jej nieco znużonym głosem. Przeszło mu przez głowę, że znów to robiła. Tym razem go zaskoczyła. Nieznacznie.

- Uwierz mi jestem tego świadom...

Zmarszczył brwi w lekkim zaintrygowaniu, i przyznał, - żaden mężczyzna nie wie o kobiecie wszystkiego.

Jane - Pią 31 Maj, 2024 17:07

Skłamałaby, gdyby stwierdziła, że pierwsze minuty ich zapoznania nie sprawiły jej niejakiej przyjemności. Po raz pierwszy w życiu czuła się wtedy naprawdę potężna, w pełni kontroli nie tylko sytuacji, ale także mężczyzny, który z całą pewnością był silniejszy od niej, przynajmniej fizycznie.

- Tamtej nocy... - ponownie szepnęła, a jej ciepły oddech oddalił się od jego ucha, kiedy się odchyliła, by spojrzeć mu w oczy. - Nie mogę o niej zapomnieć... Tego pierwszego razu, kiedy to ja miałam pełną kontrolę nad sytuacją...

Prawa dłoń Jane nadal spoczywała na klatce piersiowej Logana, ale lewą przesunęła na jego szyję, a potem musnęła palcami zarost na jego policzku.

- Po raz pierwszy od lat nie czułam strachu... - kontynuowała, zwilżając usta. - Jedynie ten szum ekscytacji... to przyjemne drżenie... - W tym momencie pchnęła Logana na plecy pomagając sobie odrobinę telekinezą, pochylając się nad nim z dłońmi opartymi o sofę po obu stronach jego głowy, klęcząc nad nim z kolanami na wysokości jego bioder. - Czy ta pozycja także jest upokarzająca? - zapytała, uśmiechając się kącikiem ust. - Tym razem nie jesteś unieruchomiony.

Wolverine - Pią 31 Maj, 2024 17:53

Było coś w wyższości kobiet nad mężczyznami, co uważał za ujmujące, a nawet pociągające. Pod koniec dnia odrzucał na bok swoją dumę i mógł przyznać, że żył w pełni oddany kobietom wypełnionym takim płonącym ogniem. Ekscytowało go to, bez względu na to, jak żenujące mogło to być od czasu do czasu, nie był niezwyciężony. Dlaczego miałby przekonywać samego siebie, że jest inaczej, skoro Jane była tuż obok i od pierwszego dnia doprowadzała go do upadku?

Najwyraźniej mylił się od samego początku, a to wyglądało na bardzo seksowną... wciągającą lekcję pokory. Jej głos obniżył się do szeptu, wywołując dreszcze w jego kręgosłupie i czy mu się to podobało, czy nie, był już pokonany. Przytaknął, miała rację. To było godne podziwu, nawet jeśli przyszło mu oglądać to wszystko ze ściany. Sposób, w jaki się czuł, nie mogąc się ruszyć, czuł już wcześniej, nie było to mniej upokarzające. Chociaż oszczędziła mu oczu publiczności. To pomogło, nieznacznie.

Słuchał, uważnie śledząc każdy jej ruch, to był język sam w sobie, czy to był flirt, czy tylko żartowała z niego? Niektórzy mogliby nie dostrzec różnicy i na razie on też jej nie dostrzegał.

- Tak się teraz czujesz? - spytał niskim tonem.

- Owszem. Wydaje mi się, że jestem wcale nie mniej unieruchomiony... teraz, gdy masz mnie w garści...

Jane - Pią 31 Maj, 2024 19:10

Źrenice Jane były rozszerzone, a oddech przyspieszony. Alkohol zdecydowanie rozwiązał problem granic, odrzucił wszelkie obawy i zdecydowanie dodał odwagi, by w końcu podążyć drogą, którą ona sama chciała podążyć, nawet gdyby na jej końcu znalazła tylko odrzucenie.

Nigdy nie była tą, która robiła pierwszy krok, a teraz inicjatywa była po jej stronie. Czy się odważy? Czy będzie miała w sobie tę iskrę, która wznieci pożar? Jej serce biło jak oszalałe i miała wrażenie, że nawet bez wyostrzonych zmysłów Logan by z łatwością je usłyszał. Nie pomagało też, że jego niski głos sprawił, że przez jej całe ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a z ust wydobył się dźwięk dziwnie przypominający w połowie zduszony jęk.

Oderwała lewą rękę od sofy, by odrzucić na plecy włosy splecione we francuski warkocz. Ruch ten spowodował, że straciła równowagę i upadła całym ciałem na Logana w ostatniej chwili opierając się na przedramionach. Jej twarz znalazła się centymetry od jego. Nieświadomie oblizała nagle wyschnięte wargi.

- Grzechem by było nie wykorzystać okazji - wyszeptała patrząc mu w oczy. - Skończyłam z marnowaniem czasu - dodała cicho, nie wiadomo czy mówiąc do niego czy do samej siebie, po czym go pocałowała.

Wolverine - Nie 25 Sie, 2024 18:24

Logan siedział na kanapie obok Jane, czując ciepło jej ciała, które zdawało się promieniować przez napiętą atmosferę między nimi. Butelka whiskey była już w połowie pusta, a jej wpływ wyraźnie rozluźnił granice, które normalnie by ich powstrzymywały. Wydawało się, że cały świat skurczył się do rozmiarów tego pokoju, tej chwili, kiedy byli tylko oni, razem, z wszystkimi nie wypowiedzianymi słowami i cichymi wyznaniami, które wisiały w powietrzu.

Po tym, jak uratowali Gambita, adrenalina jeszcze nie całkiem opadła, a teraz, w tym spokojnym, niemal intymnym momencie, Logan czuł, jak cała energia tamtej chwili przekształca się w coś innego. Coś głębszego. Jane była niezwykle silna, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. W jej oczach widział zarówno blizny przeszłości, jak i tę iskrę, którą tak bardzo podziwiał. I choć to on powinien być tym, który zawsze stoi na straży, teraz to ona zdawała się mieć nad nim władzę.

Kiedy jej pocałunek przerwał milczenie, Logan poczuł, jak wszelkie wątpliwości rozpływają się. Ich bliskość, zapach whiskey i delikatna woń jej perfum wypełniały jego zmysły, sprawiając, że cała reszta przestała istnieć. Kiedy odsunęła się na moment, patrzył w jej oczy, widząc w nich nie tylko pragnienie, ale i determinację.

— Skończyłem z udawaniem, że tego nie chcę — powtórzył, jego głos był teraz głębszy, bardziej szorstki. Powoli przesunął dłoń wzdłuż jej ramienia, czując, jak każdy dotyk wywołuje nowe fale wzburzenia.

Jane - Nie 25 Sie, 2024 19:41

Logan smakował whisky i czymś słodkim, czego nie była w stanie nazwać. Jej serce biło szybciej niż przed pocałunkiem, a jej policzki pokrył rumieniec, kiedy usłyszała jego niespodziewane wyznanie. Przez moment myślała, że się przesłyszała, ale w końcu jego słowa dotarły do niej w pełni.

Klęczała nad jego udami, opierając się dłońmi o barki Logana, dając mu ostatnią szansę ucieczki. Jej usta były lekko rozchylone, jej oczy wypełnione uczuciami, których nie była w stanie wypowiedzieć. Nigdy wcześniej nie miała szczęścia w miłości i teraz zwyczajnie się bała, że to się może powtórzyć i ten strach ją powstrzymywał przed zbytnimi nadziejami. Nawet jeśli Logan był nie tylko zieloną flagą, ale całym lasem zielonych flag. Bo co jeśli... Zamknęła oczy, zmuszając się, by nie myśleć o wątpliwościach.

Zadrżała, kiedy przesunął ręką po jej ramieniu, chociaż jego dłoń była wręcz gorąca w kontraście do temperatury jej skóry. To sprawiło, że usiadła na jego kolanach, nie będąc w stanie dłużej klęczeć nad nim. Oderwała ręce od jego ramion i pochwyciła jego twarz w dłonie. Zaskoczyło ją, że zarost Logana był delikatniejszy w dotyku niż na to wyglądał.

- A chcesz...? - wyszeptała, patrząc mu w oczy i prawie zapominając o oddychaniu w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Musiała zyskać pewność. Nigdy nie była dobra w domyślaniu się cudzych uczuć. Nie chciała znowu źle zinterpretować oczekiwań drugiej osoby.

Wolverine - Nie 25 Sie, 2024 19:53

Logan patrzył na nią intensywnie, czując, jak wszystkie bariery, które zwykle tak skrzętnie budował wokół siebie, zaczynają się kruszyć. Widział w jej oczach to samo, co sam czuł—mieszankę pragnienia i strachu, nadziei i wątpliwości. Wiedział, że Jane miała swoje powody, by wahać się w tej chwili, i to sprawiało, że jego serce biło jeszcze mocniej. Ale nie był kimś, kto łatwo uciekał, nie teraz, gdy wiedział, czego naprawdę chce.

Kiedy usiadła na jego kolanach, poczuł ciepło jej ciała, które przebiło się przez wszelkie wątpliwości. Dotyk jej dłoni na jego twarzy był delikatny, pełen troski i jednocześnie tak cholernie rzeczywisty. To nie była iluzja ani chwilowe zauroczenie. Wiedział, że ta chwila ma znaczenie, a jego odpowiedź będzie miała konsekwencje, które zmienią ich oboje.

Jej pytanie, wypowiedziane szeptem, dotknęło czegoś głębokiego w nim. Była to prośba o pewność, o potwierdzenie, że to, co działo się między nimi, nie było tylko chwilowym uniesieniem. Logan zamrugał, przez moment milcząc, jakby ważąc każde słowo, które zamierzał wypowiedzieć. Był człowiekiem czynów, nie słów, ale wiedział, że teraz musiał być szczery, bo Jane na to zasługiwała.

— Jane... — zaczął cicho, jego głos był teraz niski, ale pełen emocji, które rzadko pozwalał sobie ujawniać. — Chcę tego. Chcę ciebie. To nie jest coś, co można łatwo powiedzieć, ale wiesz co? Nigdy nie byłem typem, który ucieka. Nie teraz, kiedy czuję, że między nami jest coś więcej. Coś prawdziwego.

Logan przesunął dłonią po jej policzku, delikatnie, jakby dotykał czegoś kruchego, a jednocześnie tak cennego. Przyciągnął ją bliżej, tak blisko, że czuł jej oddech na swojej skórze.

— Nie jestem doskonały, Jane. Daleko mi do tego. Ale jeśli dasz mi szansę, jeśli naprawdę tego chcesz, obiecuję, że zrobię wszystko, by nie zawieść twoich nadziei. To nie będzie łatwe, ale nie boję się trudnych dróg. Więc... tak, chcę tego. Chcę ciebie.

Jego słowa były szczere, a spojrzenie intensywne, pełne nie tylko pasji, ale i determinacji. Nie wiedział, co przyniesie przyszłość, ale w tej chwili był gotów dać z siebie wszystko. Czekał na jej reakcję, wiedząc, że jej odpowiedź będzie dla niego wszystkim.

Jane - Nie 25 Sie, 2024 20:48

Wstrzymywała oddech tak długo, że kiedy jej odpowiedział, że chce ją niemal się zakrztusiła powietrzem. I to nie było wszystko. Kolejne słowa Logana, jego palce na jej twarzy sprawiło, że coś w niej pękło i mur, który zbudowała wokół swojego serca runął w jednej sekundzie jak domek z kart. Kiedy przyciągnął ją bliżej siebie, kiedy jego spojrzenie stało się tak intensywne, że nie była w stanie powstrzymać własnych emocji, objęła go ramionami i wtuliła twarz w zagłębienie między barkiem a szyją. Nie chciała, by zobaczył płynące z jej oczu łzy, chociaż i tak pewnie poczuł je na swojej skórze.

Serce wręcz waliło jak oszalałe w jej piersi, gdy słowa Logana wsiąkały w nie, lecząc każdą ranę, usuwając blizny i odbudowując wszelkie ubytki, jakie w nim miały. Logan był dowodem na to, że nawet najbardziej zranione serce można wyleczyć odsłaniając siebie. Twierdził, że nie był dobry w wyrażaniu swoich uczuć, ale właśnie to zrobił w najbardziej idealny sposób.

- Proszę, zostań. Chcę cię, potrzebuję cię./1/ - Powiedziała to bez chwili zastanowienia się nad konsekwencjami tego wyznania. W tym momencie obnażyła się przed nim emocjonalnie. Może nawet bardziej niż on sam.

Jej ramiona rozluźniły się i odsunęła się od niego na tyle by widzieć jego twarz. Jej oczy błyszczały od łez, a na policzkach miała mokre ślady, ale w ogóle jej nie przeszkadzało, że Logan widzi ją w tym stanie. Nie miała przed nim nic do ukrycia. Wiedział o niej już tyle, chociaż nie wszystko, a teraz była gotowa w pełni obnażyć przed nim swoją duszę.

- Mnie też daleko do ideału. - Uśmiechnęła się lekko na myśl, że im obojgu daleko do ideału. - Logan... - Chwyciła jego dłoń i położyła ją na swojej klatce piersiowej, by poczuł jak jej serce mocno w tej chwili bije i tylko dla niego. Jak mógł oczekiwać od niej, że pobije jego wyznanie. Zwyczajnie brakło jej słów, więc zrobiła jedyną rzecz, która wydawała się jej idealną odpowiedzią. Cały czas jedną ręką przyciskając jego dłoń do serca, drugą wsunęła w jego włosy i przyciągnęła jego głowę do swojej. Tym gestem weszła do gry ze wszystkim co posiadała, ale wiedziała, że wygrana jest tego warta. Przypieczętowała to pełnym pasji i uczucia pocałunkiem. Jeśli jest gdzieś jakiś bóg, to proszę, nie pozwól na to bym go straciła.

Wolverine - Nie 25 Sie, 2024 21:13

Logan poczuł, jak Jane wtuliła się w jego ramiona, czując delikatne drżenie, które świadczyło o głębi emocji, jakie właśnie przeżywała. Kiedy poczuł wilgoć jej łez na swojej skórze, coś w nim zmiękło, jakby jej łzy zmywały resztki jego własnych barier. Przez chwilę po prostu ją trzymał, pozwalając jej na to, by mogła wypłakać wszystkie swoje obawy i wątpliwości, nie mówiąc ani słowa. W tej chwili nie były potrzebne żadne słowa.

Jej wyznanie, prośba o to, by został, poruszyły go bardziej, niż by się spodziewał. Nigdy nie uważał siebie za kogoś, kto mógłby być potrzebny, a teraz, kiedy Jane wyraziła swoje uczucia w sposób tak szczery, poczuł, że jego serce mięknie, że to, co zawsze było dla niego najtrudniejsze—bliskość i zaangażowanie—stało się czymś, czego naprawdę pragnął. Był gotów na to, by być dla niej kimś więcej, kimś, kto mógłby pomóc jej zbudować coś pięknego, coś trwałego.

Kiedy odsunęła się, by spojrzeć mu w oczy, Logan zauważył jej łzy, ale w tych łzach widział nie tylko ból, ale też nadzieję, coś, co sprawiło, że jego serce zabiło mocniej. Widok jej uśmiechu, pomimo emocji, które przez nią przechodziły, był dla niego czymś, czego się nie spodziewał, a jednak czymś, czego pragnął od dawna.

Gdy poczuł, jak jej dłoń przyciska jego rękę do swojego bijącego serca, zrozumiał, że ta chwila była dla niej równie ważna, jak dla niego. Jej serce biło szybko, mocno, jakby chciało przekazać wszystkie uczucia, których nie była w stanie wyrazić słowami. I choć Logan zawsze był człowiekiem, który trzymał swoje uczucia na dystans, teraz pozwolił sobie na pełne ich odczucie.

Kiedy Jane przyciągnęła go do siebie, poczuł ciepło jej dłoni w swoich włosach i całkowicie poddał się tej chwili. Ich usta złączyły się w pełnym pasji pocałunku, który był odpowiedzią na wszystkie niewypowiedziane pytania i obawy. W tym pocałunku Logan oddał jej wszystko, co miał—całą swoją miłość, całą swoją pasję, całą swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

Jego ramiona owinęły się mocniej wokół niej, jakby chciał ją ochronić przed całym światem, przed wszelkim złem, które mogłoby ich spotkać. W tej chwili wiedział, że nie ma już odwrotu, że to, co teraz budują, jest czymś prawdziwym i trwałym. Czuł, że to był moment, który zmieni wszystko.

Gdy ich pocałunek dobiegł końca, Logan delikatnie przesunął dłoń po jej policzku, patrząc jej głęboko w oczy. W jego spojrzeniu było coś więcej niż tylko pasja—była tam obietnica, że nie pozwoli, by to, co mają, zostało zmarnowane.

— Jane — wyszeptał, jego głos pełen determinacji i czułości. — Będę tu, tak długo jak będziesz tego chciała.

Jane - Nie 25 Sie, 2024 22:45

Kiedy Logan odwzajemnił pocałunek, Jane aż otworzyła oczy zaskoczona emocjami, jakie w niego włożył. Przerastały one jej najśmielsze oczekiwania. Nigdy wcześniej pocałunek nie niósł w sobie aż tyle. Nigdy nie sprawił, że jej serce biło jak oszalałe, że każdy nerw w jej ciele stał się wręcz nadwrażliwy, że czuła się kompletnie pijana szczęściem jakie ją spotkało. Czy naprawdę zasługiwała na aż tyle? Czy los w końcu wypłacił jej rekompensatę za to, co ją spotkało?

Znała Logana już tyle lat. Dlaczego dopiero teraz to co do niego czuła wybuchło z taką siłą? Czyżby musiała najpierw pogodzić się z tym co ją spotkało i pozwolić by to zostało w przeszłości i nie ciągnęło ją w dół każdego dnia? A może po prostu od początku darzyła go uczuciem, lecz strach przed odrzuceniem sprawił, że pogrzebała je głęboko na dnie serca i nie odważyła się nawet do niego zbliżyć? Od tylu pytań zaczęło jej się nawet kręcić w głowie, lecz wtedy Logan przyciągnął ją do siebie i wszelkie wątpliwości wyleciały z hukiem za okno. Jego gest lekko ją zaskoczył i rozchyliła usta, co zostało natychmiast wykorzystane. Teraz naprawdę czuła w głowie dziwną lekkość, ale tym razem to Logan to spowodował.

Jane objęła Logana mocniej za szyję, a jej palce wsunęły się w jego włosy, nie pozwalając by się odsunął dalej niż na te kilka centymetrów by mogli spojrzeć sobie w oczy. Była pewna, że jej uczucie i emocje są widoczne na jej twarzy. Po raz pierwszy nie chciała niczego ukrywać, chciała by widział wszystko, i to co dobre, i to co złe. Obietnica, którą dojrzała w jego oczach, jego głos wypełniony uczuciem, sprawiły, że łzy napłynęły ponownie do jej oczu.

- Na zawsze. - Jej głos był pełen emocji. - Zostań ze mną na zawsze.

Szczęście wparowało w jej życie z rozmachem godnym wściekłego Hulka i Jane złapawszy je nie chciała pozwolić mu uciec. Po wszystkim co ją spotkało w końcu poczuła, że może być szczęśliwa, że przeszłość jest przeszłością, a teraz jedyne o czym powinna myśleć to teraźniejszość i przyszłość z Loganem. Tylko on ją rozumiał. Tylko on znalazł jedyną prawdziwą drogę do jej serca i skradł je zanim zdała sobie sprawę co się stało. I trzymał je w swoich silnych dłoniach z niezwykłą troską i delikatnością.




Sponsored by: "When The Door Opens" by JT&Marcus

Wolverine - Pon 26 Sie, 2024 17:22

Logan czuł, jak Jane wtuliła się mocniej w jego ramiona, jej palce splatały się w jego włosach, jakby bała się, że mógłby się od niej odsunąć. Ale on nie zamierzał nigdzie odchodzić. Każdy jej dotyk, każdy pocałunek utwierdzał go w tym, że to jest miejsce, w którym chce być, i to osoba, z którą chce być. Przez całe życie szukał czegoś, czego nawet nie mógł nazwać, a teraz, w jej objęciach, wiedział, że to znalazł.

Gdy Jane wymówiła te dwa słowa, „na zawsze,” coś w nim kliknęło. Nie było to słowo, które rzucało się lekko, a zwłaszcza nie w ich świecie pełnym niepewności, bólu i nieustannej walki. A jednak, kiedy to usłyszał, czuł, że to było jedyne słuszne słowo, jakie mogła wypowiedzieć. I nie było w nim ani odrobiny wątpliwości, że to właśnie jest to, czego chce. Widział w jej oczach całą jej duszę, wszystkie blizny i rany, które przeszła, a jednak było w nich także światło, które go przyciągało, które sprawiało, że pragnął być lepszym człowiekiem, by być tego światła godnym.

Złapał ją delikatnie za brodę, unosząc jej twarz, by mogła zobaczyć prawdę w jego oczach, każdą emocję, której może nigdy wcześniej nie pozwolił sobie w pełni wyrazić. Pochylił się do niej, zatrzymując się na moment tuż przed tym, jak ich usta miały się ponownie zetknąć.

— Na zawsze, Jane — powiedział cicho, jego głos nabrzmiały uczuciem, którego nie dało się już powstrzymać. Było to obietnicą, której nie zamierzał złamać. Nie była to pusta deklaracja ani chwilowe uniesienie. Było to coś, co Logan czuł całym sobą—że w tej chwili, w tym pokoju, z tą kobietą, znalazł swoje miejsce w świecie.

Ich usta ponownie złączyły się w pełnym miłości pocałunku, który był pieczęcią ich wspólnej przyszłości. Logan czuł, jak jej ciało przylega do jego, jak ich oddechy się synchronizują, a serca biją jednym rytmem. Cała jego przeszłość—wszystkie traumy, bitwy i straty—zniknęły, gdy Jane była tak blisko. Liczyła się tylko teraźniejszość i to, co budowali razem.

Gdy pocałunek się zakończył, Logan spojrzał w jej oczy, pełne łez, ale także pełne nadziei i miłości. Przesunął dłonią po jej policzku, ocierając delikatnie spływającą łzę.

— Jesteś moim domem, Jane —wyszeptał. — I nie zamierzam go nigdy stracić.

Szczęście, które teraz odczuwali, nie było chwilowym uniesieniem, ale czymś głębszym, czymś, co oboje budowali przez lata, nawet jeśli nie byli tego do końca świadomi. Logan wiedział, że życie z Jane nie będzie łatwe—nie byli stworzeni do prostego, spokojnego życia.

Jane - Pon 26 Sie, 2024 20:30

Jego cichy głos, powtarzający "na zawsze" i jego oczy, w których ujrzała czyste emocje, uczucia i obietnicę wspólnej przyszłości... Wszystko to, czego pragnęła zaznać w życiu spełniło się w najmniej spodziewanym momencie. Czyżby sytuacja z Gambitem i Laurą uświadomiła im, że trzeba chwytać chwilę i nie marnować czasu, bo może go zabraknąć? Jane ta sytuacja wstrząsnęła na tyle, że uciekła się do alkoholu nie tylko by uspokoić się, ale chyba też by mieć odwagę poruszyć dręczący jej temat, ale nawet wtedy nie spodziewała się, że jej uczucia mogą być w pełni odwzajemnione. Pozwoliła sobie na chwilę rozżalenia, że ze strachu przed odrzuceniem zmarnowała tyle czasu, który mogli spędzić razem bardziej niż jako para przyjaciół.

Jesteś moim domem.

Te słowa sprawiły, że łzy pociekły po jej twarzy. Objęła mocno Logana, wtulając ponownie twarz w jego bark. Jak on to zrobił, że w tym momencie pokochała go jeszcze mocniej? Od porwania straciła stabilność i nawet długoletni pobyt w szkole, którą od początku nazywała domem, tak naprawdę nie był w pełni domem. Ale teraz taki zyskała. Bo dom to osoba, którą kocha się najmocniej, a nie budynek.

- A ty jesteś moim domem. Jedynym, prawdziwym domem - powiedziała. - Saranghaeyo, Logan - wyszeptała po koreańsku. Jakoś to wyznanie w obcym jej języku, z którego znała zaledwie kilka słów i zwrotów, brzmiało w jej uszach znacznie donośniej niż angielski "kocham cię", rzucane w obecnych czasach na prawo i lewo.

W jego ramionach odnalazła ciepło i bezpieczeństwo, których tak bardzo jej brakowało. Ale też nie chciała brać wszystkiego, co Logan jej oferował. Chciała mu dać to wszystko w dwójnasób, nawet jeśli będzie go to irytowało. Chciała każdego ranka budzić się przy nim, widzieć jego śpiącą twarz, czekać na moment, w którym otworzy oczy, kiedy będzie zaspany i wymruczy, że nie chce wstawać, bo chce zostać tak z nią dłużej. Wybiegała myślami dość daleko, ale nie chciała stracić więcej czasu.

Wolverine - Wto 27 Sie, 2024 19:40

Logan poczuł, jak Jane ponownie wtuliła się w jego ramiona, jej ciepło i bliskość sprawiały, że czuł się tak, jakby w końcu znalazł swoje miejsce na świecie. Każde słowo, które wypowiedziała, miało dla niego ogromne znaczenie. Słysząc jej cichy szept, te słowa w obcym języku, poczuł, że ich więź jest czymś więcej niż tylko chwilową fascynacją. To było coś głębszego, coś, co oboje budowali przez lata, nawet jeśli wcześniej nie zdawali sobie z tego sprawy.

Słowa „Saranghaeyo” dotknęły go w sposób, którego się nie spodziewał. Były to słowa pełne emocji, głębokie i szczere, a ich brzmienie w obcym języku tylko podkreślało ich wyjątkowość. Logan, który przez całe życie walczył ze swoimi demonami, nagle poczuł, że wszystkie te walki miały sens, że prowadziły go do tej właśnie chwili, do tej kobiety, która teraz była jego domem.

Objął ją mocniej, czując, jak jej ciało idealnie dopasowuje się do jego, jakby byli dwiema połowami tej samej całości. Wiedział, że ten moment jest ważny, że nie mogą go zmarnować, ale także, że mają przed sobą przyszłość pełną nowych wyzwań. Jednak z Jane u boku czuł, że może stawić czoła wszystkiemu, co przyniesie im los.

— Saranghaeyo, Jane — odpowiedział, starając się jak najlepiej powtórzyć te słowa, które były dla niej tak ważne. Może nie znał tego słowa, ale czuł ich wagę i sens. Wiedział, że dla Jane te słowa były czymś więcej niż tylko wyznaniem miłości; były obietnicą.

Logan, który zwykle unikał wybiegania w przyszłość, teraz pozwolił sobie na chwilę marzeń. Wyobrażał sobie te poranki, które Jane opisała—budzenie się obok niej, spędzanie spokojnych chwil, zanim jeszcze świat zbudzi się do życia. Było to dla niego coś nowego, coś, o czym wcześniej nie myślał, ale teraz czuł, że właśnie tego pragnie. Każdy dzień z nią, każda chwila, nawet te trudne, byłyby dla niego cenne, bo wiedział, że ma kogoś, kto go rozumie i kocha bezwarunkowo.

— Nie zmarnujemy już więcej czasu — powiedział, głaszcząc delikatnie jej włosy. — Obiecuję ci, że będziemy razem, że każdego dnia będziemy budować coś wyjątkowego. Już nigdy nie będziesz musiała się martwić o to, że zostaniesz sama. Masz mnie, Jane. Na zawsze.

Logan wiedział, że ich życie nie będzie łatwe, ale teraz, kiedy byli naprawdę razem, czuł, że mogą stawić czoła każdemu wyzwaniu. Był gotów na to, by dać Jane wszystko, czego pragnęła, by być dla niej tym, kim ona była dla niego—domem, miejscem spokoju i miłości. W tej chwili, trzymając ją w ramionach, wiedział, że właśnie znalazł to, czego przez całe życie szukał.

Jane - Wto 27 Sie, 2024 21:42

- To strasznie długo to na zawsze - westchnęła, zmieniając nieco pozycję na wygodniejszą i ocierając wierzchem dłoni mokre policzki, ale nadal była wtulona w Logana. W końcu był on tak cudownie ciepły, a tego zawsze jej brakowało. - Będziesz w stanie znieść moje dziwactwa? I potencjalne ponowne znalezienie się na ścianie? - Starała się mówić poważnie, ale przy tym ostatnim nie potrafiła powstrzymać cichego chichotu.

Ich pierwsze spotkanie wryło się w jej pamięć tak bardzo, że za każdym razem jak je sobie przypominała było ono tak wyraźne, jak tamtej nocy. Te wszystkie razy, kiedy razem wymykali się na drinka i z powrotem zakradali do szkoły. I te wszystkie razy, kiedy zostawali przyłapani, okazywali skruchę, ale ledwie schodzili z oczu Profesora czy Ororo, to wystarczyło by spojrzeli na siebie i wybuchali śmiechem. Każde wspomnienie jakie miała z Loganem powodowało uśmiech na jej twarzy. Odchyliła się na tyle by widzieć jego twarz.

- A ty masz mnie, Logan, na zawsze. Już nigdy nie będziesz musiał sam stawiać czoła przeszkodom, bo będziesz miał mnie u swego boku. Nie jestem słabą księżniczką, którą trzeba ratować. Wolę być taką, która ratuje swojego księcia. Kimś kto pójdzie pokonać złego smoka.

Ich wspólne życie wyglądało obiecująco, chociaż była świadoma, że natrafią na pewno na wiele przeszkód, ale wiedziała, że wspólnymi siłami przebrną przez wszystko. Zaskoczyło ją, że wystarczyło, żeby byli ze sobą szczerzy, a ich życie tak bardzo się zmieniło na lepsze.

- Logan... - zaczęła cicho, przygryzając dolną wargę i czując, że jej policzki znów robią się gorące. - Z-Zostaniesz... do rana...?

Właściwie to sama nie była pewna czego oczekiwała jeśliby się zgodził, ale była gotowa otrzymać cokolwiek chciał zaoferować bez względu, czy byłaby to noc pełna uniesień, czy po prostu by zasnęli w swoich ramionach. Ale jednej rzeczy chciała bez względu na wszystko - chciała rano otworzyć oczy i zobaczyć go śpiącego tuż obok.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group